Od 9 lat na paryskich Polach Elizejskich w połowie listopada otwierano słynny, bożonarodzeniowy jarmark. Kramarze sprzedawali słodycze, zabawki, świąteczne ozdoby, a także grzane wino i świąteczne smakołyki. Świąteczny rynek tętnił życiem, każdego roku stragany odwiedzało około 15 milionów mieszkańców i turystów z całego świata, a liczba kramów stopniowo przybywała. Świąteczny targ musiał być zatem także bardzo dochodowy.
Ku zazkoczeniu wszystkich w tym roku ratusz zakazał otwarcia straganów mimo, że jak donosi założyciel bożonarodzeniowego jarmarku, umowa podpisana z władzami miasta jeszcze nie wygasła. Do decyzji radnych przychyliła się burmistrz Paryża Anne Hidalgo. Oficjalny powód wydaje się trywialny. Ratusz tłumaczy, że powodem likwidacji straganów jest zła jakość sprzedawanych produktów, które jego zdaniem w większości sprowadzane są z Chin. Podobno władze miasta chcą, aby na straganach sprzedawane były wyłącznie lokalne produkty, co podniesie prestiż świątecznego targu oraz pozwoli lepiej promować miasto.
Zdaniem odpowiedzialnego za turystykę Jean-François Martinsa, coroczne organizowanie świątecznego targu „nie było wystarczająco dobre dla Paryża”, nie dość, ze towar pochodził z Chin, to stoiska były zniszczone. Podobno ratusz już dwa lata temu wydał ostrzeżenie organizatorowi, w którym wezwał do poprawy jakości produktów. Organizator zaprzecza jednak zarzutom i grozi strajkami handlarzy.
Rzekomo likwidacja jarmarku jest czymś przejściowym, jak wyjaśnia ratusz, w przyszłym roku miałoby powstać nowe, ekskluzywne rozwiązanie, zamiennik dotychczasowego bożonarodzeniowego targu. Wszystko wskazuje jednak na to, że zmieniłaby się także lokalizacja jarmarku, nie byłyby to słynne Pola Elizejskie.