Wildstein: Zamieszanie z Katarem to efekt zbliżenia z Iranem, z Hezbollahem
Dzisiejszymi gośćmi Marcina Bąka byli Dawid Wildstein, szef publicystyki w TVP Info i Michał Kolanko z „Rzeczpospolitej”. Rozmowa rozpoczęła się od tematu problemów Kataru, który podejrzewany jest o wspieranie terroryzmu. – Tematyka jest bardzo skomplikowana. Jest kilka ważnych elementów, to pokłosie wizyty Donalda Trumpa w tej części świata. Wygląda na to, że Donald Trump zgodził się, by kozłem ofiarnym stał się właśnie Katar – powiedział Dawid Wildstein.
Michał Kolanko zaznaczył, że Katar do tej pory był postrzegany jako sojusznik USA, a w tym państwie, w przeszłości znajdowały się nawet amerykańskie bazy.
– Zbliżenie Kataru z Iranem, Hezbollahem, tą frakcją świata Bliskiego Wschodu nie może podobać się Ameryce. Działanie wobec Kataru jest pokłosiem tego zbliżenia. Wpływ Kataru na świat arabski jest potężny. Na moje wyczucie doszło do pewnego rodzaju deal'u, warczenie Arabii Saudyjskiej to rodzaj konsensusu, wybrnięcie z twarzą po jednoznacznym postawienia interesów Amerykańskich przez Trumpa na Bliskim Wschodzie. Jednak nie sądzę, żeby w Katarze było zagrożenie przelania krwi. To jest co prawda beczka prochu, ale postawiłbym duże pieniądze na to, że krew nie zostanie przelana – dodał Wildstein.
– Pamiętajmy, że dla nas katar jest partnerem w kwestii gazu, więc musimy obserwować całą sytuację bacznie, dużo bardziej, niż jakby to było kolejne zamieszanie na Bliskim Wschodzie. Katar jest jednym z państw, które posiada najlepsze złoża surowcowe. Cała sytuacja może wpłynąć właśnie na ich cenę na rynku – zauważył Michał Kolanko.
– Warto pamiętać, że mimo wszystko jesteśmy częścią Unii Europejskiej, która ma bardzo konkretną politykę dotyczącą Bliskiego Wschodu. A my, cóż jeśli ktoś myśli, że jeśli przestaniemy kupować gaz od Kataru to coś zmieni się w polityce tego kraju to jest w błędzie – powiedział Dawid Wildstein.
Dzisiejsza "Wyborcza" to żałosne resztki dawnej boskości
W dalszej części rozmowy publicyści poruszyli temat spadku sprzedaży „Gazety Wyborczej”. – Zmiana pozycji „Gazety Wyborczej” nastąpiła po zablokowaniu wpływów od różnych spółek skarbu państwa. W chwili obecnej ona walczy o przetrwanie. Ale tak naprawdę „Wyborcza” skończyła się 10 – 12 lat temu. Co by nie mówić o Michniku i jego gwardii, to trzeba zaznaczyć, że oni będą mieli miejsce w historii, mieli pewną charyzmę, ale nie wykształcili sobie następców. To żałosne resztki dawnej boskości – ocenił Wildstein.
– Spójrzmy na to w innym kontekście, tak jak zmieniały się media. Od wielu lat obserwujemy trend, gdzie to internet staje się miejscem dyskusji publicznej. Prasa straciła możliwość dominowania. Wadą jest to, że liczba źródeł jest tak duża, że nie da się tego monitorować. Ostatnie kilka lat pokazało siłę internetu, przy chociażby kampania wyborczych – zakończył Michał Kolanko.