"Wierzejski nadaje". RobinHood rozdaje kasę. Największa akcja "finansowych mrówek"
Polskie media milczą o największej akcji “finansowych mrówek”, które wspólnie (i w porozumieniu) pokonały giganta z Wall Street. Mieli przeciw sobie media, polityków (opłacanych przez Wall Street), rekinów giełdy ale dzielne mrówki wygrały wytrwałością i liczbą.
Amerykańskie media piszą: Szaleństwo! Wojna klas - ripostuje Rush Limbaugh. Pogardzani “prole” pokonali rekiny z Wall Street ich własną bronią. Wielki fundusz hedgingowy z miliardami dolarów na koncie stracił miliardy.
Tak historia jest wielowymiarowa, odziera maski z Wall Street, pokazuje jak działa amerykański system i ile do powiedzenia mają ci najmniejsi… Słowem to walka Dawida z Goliatem. Rewanż tych najbardziej poszkodowanych podczas kryzysu z 2008 na tych, którzy zbili ciężkie miliardy na cudzej nędzy. Po internecie latają memy gdzie strategie finansowe są włożone w usta bohaterów filmu 300 - wiecie państwo, tej kreskówki, która opowiada o bitwie pod termopilami.
Short - albo krótka sprzedaż
Teraz próba wyjaśnienia mechanizmu giełdoweg. Na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, Nowym Jorku i innych możemy kupować i sprzedawać udziały, czyli akcje przedsiębiorstw. Akcje wyrażają nie tylko bieżącą wartość ale też przyszłą: jeśli firma radzi sobie źle to udziałowcy sprzedają akcje i notowania spadają. Jeśli dobrze, to każdy chce kupić i akcje rosną. Kiedy pomnożymy wartość akcji przez liczbę wyemitowanych udziałów to otrzymamy wycenę giełdową spółki. Jeśli więc kupimy akcje nowej firmy, która po latach przekształci się w giganta możemy naprawdę nieźle zarobić. Tyle wszyscy wiemy i doskonale rozumiemy. Można jednak zgarnąć niezłą kasę na akcjach, które tracą na wartości. Nazywa się to krótka sprzedaż po angielsku short selling.
Przypuśćmy, że akcje przykładowej firmy Y kosztują 100 PLN za akcję. Od swoich giełdowych kolegów, pożyczamy akcje tej firmy za drobną opłatą i sprzedajemy je hurtowo. Oczywiście akcje zaatakowanej spółki tanieją a nagły spadek kursu wymusza wyprzedaż u innych inwestorów. Kiedy kurs akcji osiągnie np. 50 PLN, to je odkupujemy i oddajemy akcje właścicielom oraz pokrywamy opłatę manipulacyjną. W ten sposób na koncie zostaje nam różnica pomiędzy pierwotnym kursem zakupu czyli 100 a wtórnym czyli 50 plus koszta manipulacyjne czyli np. 48. Drugi wariant to przejęcie kierowania firmą bo akcje skupujemy po ½ ceny i wyprzedaż jej majątku, technologii, itp. Na tym też można nieźle zarobić.
Tak było podczas kryzysu w 2008 roku. Wiedzą to doskonale widzowie filmu The Big Short. Życie dziesiątków milionów ludzi załamało się. Stracili pracę, dach nad głową i szansę na “american dream” dla siebie i swoich dzieci. Managerowie z Wall Street? Urośli w piórka a ich straty pokryli podatnicy - czyli ci najbiedniejsi.
Jeśli akcje zaatakowanej firmy spadają to sprawa jest jasna. Co jednak jeśli te akcje wzrosną? Fundusz musi zwrócić pożyczone akcje i jedynym rozwiązaniem jest ich odkupienie. Załóżmy, że ze 100 PLN akcje wzrosły do 150 PLN/szt. W takim razie na każdej akcji fundusz traci 50 PLN plus koszta manipulacyjne. Mnożymy to razy miliony akcji…
Na naszych oczach doszło właśnie do takiego zdarzenia. Co najmniej 4,5 miliona użytkowników forum WallStreetBets (działa na reddit.com) dostrzegło, że fundusz Melvin Capital, którego właścicielem jest Gabriel Plotkin wyprzedaje akcje sieci GameStop - sprzedawcy gier komputerowych. Jeszcze w grudniu te akcje kosztowały ok. $20. Melvin Capital założył się, że sprzeda te akcje kilkukrotnie więc złożył zakłady opiewające na 140% wyemitowanych akcji tej spółki.
Internauci zmówili się i przy pomocy aplikacji RobinHood zaczęli te akcje kupować i podbijać ich kurs. Ten ruch podchwycili bogacze m.in multimiliarder Elon Musk ale też Michael Burry (jego postać jest głównym bohaterem filmu Big Short) czy multimilioner Chamath Palihapitiya. W rezultacie fundusz przestał być wypłacalny, musiał pożyczać pieniądze od innych funduszy hedgingowych. Podobno stracił płynność choć pan Plotkin zarządzał aktywami o wartości 35 miliardów dolarów. Rzecz dotknęła nawet GPW w Warszawie, w poniedziałek w nagle wzrósł kurs CD PROJEKT RED. Komentatorzy pisali o naprawieniu błędów w grze Cyberpunk 2077, polecaniu tej gry przez Elona Muska ale prawda leżała gdzie indziej. Melvin Capital przestał grać na zniżkę warszawskiego producenta gier komputerowych.
Ale to nie koniec. W czwartek aplikacja RobinHood przestała pozwalać na kupowanie akcji GameSpot - ale można je było sprzedawać. Oczywiście akcje te szły bezpośrednio do Melville Capital. Pojawiły się głosy, że aplikacja ma prawo do sprzedania akcji, które są na kontach jej klientów a przy okazji przyjrzano się właścicielom firmy. Wyszło oczywiście, że 40% obrotów RobinHooda pochodzi ze sprzedaży danych użytkowników do wielkiego funduszu Citadel (to poprzednie miejsce pracy pana Płotkina). Użytkownicy i miliony ludzi na całym świecie z wypiekami na twarzy śledzili notowania GameSpot bo w piątek upływał termin zwrotu akcji, jak to się zakończy dowiemy się w poniedziałek.
Gabriela Plotkin ze zrozumiałych względów unika taniej popularności, można znaleźć tekst magazynu Forbes, zgodnie z nim w 2017 roku nasz antybohater zarobił 300 milionów dolarów jako hedge fund manager. Jeśli odejmiemy soboty i inne święta wychodzi dniówka wysokości miliona dolarów. W 2017 Plotkin był 20 na liście najbogatszych managerów funduszy hedgingowych.
Walka trwa jak zareaguje Wall Street na ławicę giełdowych płotek, które pożerają rekiny?