Ponad sześćdziesięciu ekspertów z dwudziestu krajów, zajmujących się sprawami bezpieczeństwa, zaapelowało do Komisji Europejskiej o skuteczniejszą walkę z rosyjską propagandą i dezinformacją. Eksperci napisali w tej sprawie list do szefa Komisji Europejskiej i zaproponowali konkretne rozwiązania.
Pod listem podpisali się także Polacy, między innymi Sławomir Dębski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, europoseł Jacek Saryusz-Wolski, Wojciech Jakóbik - redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl, Eugeniusz Smolar z Centrum Stosunków Międzynarodowych i Ernest Wyciszkiewicz z Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.
Eksperci napisali, że konieczne jest wzmocnienie specjalnej grupy, która podlega szefowej unijnej dyplomacji Federice Mogherini, która liczy 14 osób i ma do dyspozycji zaledwie milion euro. Według ekspertów tę grupę trzeba zwiększyć do 30 osób i przekazywać jej rocznie na działalność 5 milionów euro.
Eksperci biją na alarm w związku ze zbliżającymi się majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Wiele osób obawia się ingerencji w kampanię wyborczą. Eksperci piszą, że Unia powinna wysłać Rosji jasny sygnał, że nie będzie tolerować zamachu na europejskie wartości. Podkreślają, że brak reakcji na rosyjską propagandę nie tylko osłabia Unię Europejską, ale też podważa jej wiarygodność na arenie międzynarodowej.
Inicjatorem listu jest Jakub Janda, szef programu Kremlin Watch, stworzonego przez czeski instytut badawczy Europejskie Wartości, którego celem jest ujawnianie przykładów rosyjskiej dezinformacji i propagandy. - Mówimy o tym głośno, bo nie podoba nam się podejście szefowej unijnej dyplomacji do tej sprawy, która nie dostrzega zagrożenia. Federica Mogherini sabotuje europejskie wysiłki w walce z rosyjską propagandą - powiedział Polskiemu Radiu Jakub Janda.
Nie pierwszy raz Federica Mogherini jest krytykowana. W ubiegłym roku grupa międzynarodowych ekspertów zarzuciła jej bierność wobec rosyjskiej propagandy w Unii. Komisja Europejska odpowiadała wtedy, że odpowiedzialność za walkę z rosyjską propagandą spoczywa na unijnych krajach.