Chiński ambasador w Wielkiej Brytanii grozi, że jeśli sytuacja w Hongkongu się nie uspokoi, to Pekin "nie będzie stał z założonymi rękami". Oskarżył też demonstrantów o metody bliskie terroryzmowi. Obserwatorzy obawiają się, że Chiny rozważają bezpośrednią interwencję w cieszącym się autonomią regionie. Tymczasem w Wielkiej Brytanii szef parlamentarnej komisji spraw międzynardowych Tom Tugendhat apeluje o nadanie obywatelstwa brytyjskiego mieszkańcom Hongkongu.
Demonstranci sprzeciwiający się prawu pozwalającemu na ekstradycję z Hongkongu w głąb Chin i domagający się demokratyzacji regionu to, według chińskiego ambasadora, niebezpieczni ekstremiści.
- Ich działania są pełne przemocy. Zdradzają oznaki terroryzmu - przekonywał Liu Xiaoming na specjalnej konferencji dla brytyjskich dziennikarzy, która przekonać miała ich, że protestujący zachowują się agresywnie, a zachodnie media nie są w tej sprawie obiektywne.Chińscy żołnierze zbierają się w Shenzen, tuż przy przy granicy z Hongkongiem. Obserwatorzy zastanawiają się, czy to blef, czy też sygnał, że Pekin zdecyduje się na wprowadzenie na półwysep sił kontynentalnych.
Obawy o los mieszkańców Hongkongu
Doniesienia z Hongkongu budzą na Wyspach zainteresowanie i niepokój. To była brytyjska kolonia, a jej status regulowany jest przez dwustronną umowę.
Większość brytyjskich analityków wyraża obawy, że Pekin próbuje właśnie naruszyć ducha tego porozumienia i zdławić wolność słowa i autonomię Hongkongu.
- Dajmy tym ludziom obywatelstwo brytyjskie - zaapelował szef parlamentarnej komisji spraw międzynardowych Tom Tugendhat.
Konserwatywny polityk uważa, że mieszkańcy Hongkongu mają prawo obawiać się o swoje swobody, ale też o bezpieczeństwo. Gwarancje związane z obywatelstwem byłyby, jego zdaniem, aktem dziejowej sprawiedliwości ze strony Londynu.
Chiny rozmieściły dużą liczbę oddziałów paramilitarnych przy Shenzhen Bay Sports Center w Shenzhen w prowincji Guangdong w Chinach, zaledwie 25 km od granicy z Hongkongiem, który jest tuż za pobliskim portem. Zbrojna Policja Ludowa to 1,5-milionowa siła paramilitarna. W tym miejscu zgromadzono co najmniej tysiąc członków ZPL, a także bardzo liczne zmilitaryzowane i opancerzone pojazdy - podają agencje.