Tę informację podajemy za portalem TVP Info. Podolak przekazał Agencji Reutera, że Kijów nie ma nic wspólnego z atakami dronów na Kreml. Jak wyjaśniał, takie działania nie dałyby Ukrainie niczego na polu bitwy, a jedynie mogłyby sprowokować Rosję do bardziej radykalnych kroków.

Jak podkreślił doradca Zełenskiego, oskarżenie Kijowa o atak i aresztowanie rzekomych ukraińskich sabotażystów może wskazywać na to, że Moskwa przygotowuje się do „ataku terrorystycznego” na dużą skalę przeciwko Ukrainie w najbliższych dniach.

Wcześniej rzecznik prezydenta Ukrainy Serhij Nykyforow powiedział, że Ukraina nie posiada informacji o tzw. nocnych atakach na Kreml i ocenił, że jest to eskalowanie sytuacji przed 9 maja.

Rosyjskie media państwowe poinformowały w środę, że w nocy doszło do próby zaatakowania Kremla dwoma dronami. Władze Rosji oskarżyły o te działania Ukrainę, twierdzą, że doszło do aktu terroru i próby zabicia Władimira Putina – relacjonuje Reuters.

Według doniesień rosyjskich mediów rządowych dwa drony, które miały podjąć próbę ataku na kremlowską rezydencję Putina, zostały zestrzelone. Kreml zastrzegł też sobie prawo do reakcji „gdzie i jak uzna za stosowne”.

Do oskarżeń Kremla odniósł się doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Geraszczenko w serii wpisów na Twitterze. Kwestionując zarzuty, że Ukraina dokonała zamachów postawił kilka pytań. „W jaki sposób dron mógł być w stanie przedostać się przez całą obronę powietrzną rozmieszczoną w Moskwie?” – napisał Geraszczenko.

I dodał: „jak się dzisiaj czują szefowie rosyjskiej obrony przeciwlotniczej Siergiej Szojgu i Walerij Gierasimow?” Szojgu jest rosyjskim ministrem obrony narodowej, a generał Gierasimow – szefem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.