W poniedziałek w Brukseli miało miejsce wysłuchanie Węgier w sprawie praworządności w ramach art. 7 traktatu o UE. Nie milkną echa w węgierskiej prasie.
– W Brukseli rozbrzmiał chór Sorosa – napisał dziennik „Magyar Hirlap”. Nawiązał w ten sposób do sformułowania użytego dzień wcześniej przez rzecznika rządu, Zoltana Kovacsa.
– Pytających na wczorajszym wysłuchaniu o węgierskiej praworządności nie interesowały fakty – twierdzi gazeta.
„Magyar Hirlap” przytoczył opinię Kovacsa, że na wysłuchaniu stało się oczywiste, iż „także w nowej Komisji Europejskiej znaleźli się ludzie George’a Sorosa pod kierownictwem wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa”.
Dziennik „Magyar Nemzet”, pisze natomiast o „niekończącym się postępowaniu w sprawie praworządności” na Węgrzech. Jak podkreśla, postępowanie rozpoczęto ponad rok temu, a dopiero we wtorek doszło do drugiego wysłuchania.
„Magyar Hirlap” oraz lewicowa „Nepszava” piszą też o oburzeniu, jakie wywołał w Brukseli fakt, że Kovacs relacjonował i komentował na żywo przebieg wysłuchania na Twitterze, choć posiedzenie odbywało się za drzwiami zamkniętymi.
„Nepszava” podkreśla, że UE oczekuje pisemnych przeprosin za ten „przykry incydent”, a szef luksemburskiej dyplomacji Jean Asselborn poprosił Kovacsa o wyjście z sali.
Węgry od początku wszczęcia procedury praworządności podkreślają, że nie łamią prawa unijnego. Judit Varga węgierska minister sprawiedliwości stwierdziła, że "to najnowsza odsłoną powtarzającego się politycznego polowania na czarownice".