Prezydent powiedział w sobotę, że prawdopodobnie nie weźmie udziału w szczycie w sprawie Iranu, który proponuje Władimir Putin. Na konferencji prasowej koncentrował się głównie na sukcesach, jak podkreślił, w walce z wirusem i osiągnięciach gospodarczych.
Na konferencji prasowej pytano, czy zamierza uczestniczyć w wirtualnym szczycie w sprawie Iranu powiedział, że „prawdopodobnie nie”.
Rosyjski przywódca wezwał w piątek do zwołania szczytu pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ a także Niemiec i Iranu w obliczu narastających napięć związanych z możliwym przedłużeniem międzynarodowego embarga na sprzedaż broni przez Teheran.
- Myślę, że poczekamy do czasu, kiedy odbędą się wybory. Zobaczcie, Iran nie sponsoruje terroryzmu, bo ma za mało pieniędzy, żeby sponsorować terroryzm. Przechwyciliśmy cztery irańskie statki i skierowaliśmy je, jak wiecie, do Houston. Zmierzały do Wenezueli, czego nie wolno im było robić - podkreślił.
Trump ocenił, że Iran ucieszyłby się, z jego przegranej w wyborach. Wyraził jednak nadzieję że wygra „bo jak można nie wygrać” - zapytał retorycznie – „kiedy widzi się statystyki zarówno w odniesieniu do koronawirusa, jak też gospodarki”.
Przedstawianiu sukcesów, jakie w przekonaniu prezydenta, Ameryka odnosi w walce z pandemią Covid-19, poświęcił on dużą część swego wystąpienia. Wychodzenie z kryzysu następuje - jego zdaniem - szybciej niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Akcentował też, że nawet mimo wymuszonego przez koronawirusa bezrobocia gospodarka radzi sobie świetnie.
Odnosząc się do pakietu pomocowego na zwalczanie pandemii, których domaga się demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, Trump przekonywał, że w istocie nie chodzi o wirusa.
Prezydent nazwał „absurdalnymi” apele Demokratów o dodatkowe fundusze na wsparcie amerykańskiej poczty, aby usprawnić jej działalność przed wyborami. Zwrócono się bowiem o przekazanie poczcie dodatkowych 25 miliardów dolarów.
Trump wielokrotnie wyrażał sprzeciw głosowaniu drogą pocztową i powtórzył go podczas konferencji. Wskazywał na kłopoty władz stanowych podczas spowodowanej wirusem koniecznością organizacji prawyborów w taki właśnie sposób. Przywołał m.in. przykłady takich stanów jak Nowy Jork, New Jersey, Newada i Wirginia.
Prezydent ostrzegał, że mogą zginąć miliony kart do głosowania. Twierdził, że niektóre głosy mogą napłynąć dopiero w tydzień po wyborach wyznaczonych na 3 listopada.