Dwadzieścia trzy osoby zginęły w pożarze autobusu na przedmieściach Bangkoku - podała w środę policja, na którą powołuje się AP. Policja zatrzymała kierowcę i oskarżyła go o niebezpieczną jazdę, która spowodowała śmierć i obrażenia, niezatrzymanie się w celu udzielenia pomocy oraz niezgłoszenie wypadku.
Do wypadku doszło we wtorek. Autobusem jechało na wycieczkę 39 uczniów i sześciu nauczycieli. Pożar wybuchł, gdy autobus znajdował się na autostradzie na północ od stolicy Tajlandii i rozprzestrzenił się na tyle szybko, że wiele osób nie zdążyło uciec.
Według regionalnej policji oskarżony kierowca zeznał, że jechał normalnie do momentu, gdy w prawym przednim kole pękła opona, przez co autobus uderzył w inny pojazd i otarł się o betonową barierę na autostradzie. To z kolei miało spowodować pojawienie się iskier i pożar. Kierowca dodał, że po pojawieniu się ognia podbiegł do innego autobusu po gaśnicę, jednak nie udało mu się ugasić pożaru, przez co wpadł w panikę i uciekł.
Policyjny wydział medycyny sądowej powiedział, że z autobusu wydobyto 23 ciała. Trwa ich identyfikacja.Troje uczniów, którzy zostali ranni w pożarze autobusu, nadal przebywa w szpitalu; dwoje z nich jest w stanie ciężkim. Lekarze walczą o uratowanie wzroku siedmioletniej dziewczynki, która doznała oparzeń twarzy.
Policja zamierza zbadać, czy firma autobusowa spełniała zasady bezpieczeństwa. Jej szef w wywiadzie dla publicznego nadawcy Thai PBS zapewnił, że zgodnie z przepisami autobus, zasilany gazem ziemnym, dwa razy w roku przechodził przegląd. Dodał, że pojemniki z gazem również spełniały normy bezpieczeństwa. Zapowiedział rekompensatę dla rodzin ofiar.
Źródło: PAP; X.com
Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej portalu https://tvrepublika.pl