Tłum napadł na zwolenników demokracji. Policja w Hongkongu zatrzymała około 20 osób
Policja w Hongkongu poinformowała o zatrzymaniu co najmniej 20 osób, w tym ośmiu podejrzewanych o powiązania z chińską mafią. Do zatrzymań doszło po starciach, gdy zmęczony prodemokratycznymi protestami tłum atakował demonstrantów.
W piątek i w nocy z piątku na sobotę setki mieszkańców i handlarzy sprzeciwiających się protestom zaatakowały wiele miejsc, które od niemal tygodnia okupują demonstranci, głównie studenci. Do najpoważniejszych incydentów doszło w gęsto zaludnionym obszarze Mong Kok. Policja nie była w stanie opanować sytuacji.
Demonstranci twierdzą, że niezadowolonym pomagała chińska mafia. Oskarżyli swoich przeciwników o wynajmowanie bandytów, którzy mieli wywoływać niepokoje i dyskredytować prodemokratyczny ruch.
W związku z przepychankami Federacja Studentów Hongkongu (HKFS) zrezygnowała z udziału w negocjacjach z rządem na temat reformy wyborczej. Federacja twierdzi, że policja dopuściła do ataku triady, czyli chińskiej mafii.
Podczas konferencji prasowej rzecznik policji Patrick Kwok zaprzeczył, jakoby funkcjonariusze działali w porozumieniu z triadą. Tłumaczył, że blokady ustawione przez demonstrantów utrudniały dodatkowym policjantom dotarcie na miejsce zamieszek.
Kwok poinformował też, że podczas starć rannych zostało 18 osób, w tym sześciu policjantów.
Organizacja broniąca praw człowieka Amnesty International potępiła to, że policja nie była w stanie ochronić demonstrantów, zwłaszcza kobiet, które padały ofiarami ataków na tle seksualnym.
Prodemokratyczne demonstracje, najpoważniejsze od kiedy Pekin przejął kontrolę nad byłą brytyjską kolonią w 1997 roku, rozpoczęły się w Hongkongu pod koniec września. Protestujący domagają się nie tylko odwołania szefa lokalnej administracji, ale także zmian w prawie wyborczym.
Hongkońscy zwolennicy demokracji ostrzegają, że Pekin stara się stopniowo zacieśniać kontrolę polityczną nad regionem. Jednym z tego przejawów ma być - ich zdaniem - sposób wybierania szefa lokalnej administracji w 2017 roku. Po raz pierwszy w historii mieszkańcy Hongkongu będą mogli wyłonić szefa administracji w wyborach powszechnych. Wybór ma być jednak zawężony do dwóch-trzech kandydatów zatwierdzonych uprzednio przez lojalny wobec władz w Pekinie komitet nominacyjny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Przepychanki na ulicach Hongkongu. Zwolennicy demokracji odkładają rozmowy z rządem