Hassan Rouhani zażądał wyjaśnień od przedstawicieli wojska ws. zestrzelenia samolotu pasażerskiego w Teheranie. Maszyna ukraińskich linii lotniczych rozbiła się w środę, kilka minut po starcie. W katastrofie zginęło 176 osób. Iran dopiero po trzech dniach przyznał, że doszło do omyłkowego zestrzelenia Boeinga 737-800.
Prezydent Hassan Rouhani oświadczył, że wojsko musi przedstawić szczegółowe informacje, w jaki sposób doszło do pomyłki, wskutek której 176 osób straciło życie. Jak mówił, z tragedii muszą zostać wyciągnięte wnioski. - Trzeba zrobić coś takiego, aby nasi ludzie i świat widzieli, że taki wypadek nigdy się już nie powtórzy - mówił Rouhani.
Z kolei irański minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif oświadczył, że ani on ani prezydent nie wiedzieli początkowo, że samolot został zestrzelony. Gdy tylko się o tym dowiedzieli, mieli zażądać natychmiastowego podania tej informacji publicznie.
Tymczasem w Iranie trwają pogrzeby miejscowych ofiar katastrofy. W czasie jednej z uroczystości rodzina zmarłego podarła irańską flagę, która owinięta była trumna ich krewnego. W internecie studenci nawoływali się do kolejnego dnia protestów, ale nie ma informacji, wskazujących na to, że doszło do nowych protestów. Wcześniej, demonstracje przetaczały się przez irańskie miasta przez cztery dni.
Rzecznik irańskiego wymiaru sprawiedliwości ogłosił niedawno, że aresztowano kilka osób, które miały mieć związek z katastrofą. Wśród zatrzymanych jest też osoba, która umieściła w internecie film wideo, pokazujący moment ostrzału samolotu.