USA objęły w środę sankcjami 24 chińskie firmy i grupę osób w związku z budową sztucznych wysp i obiektów wojskowych na Morzu Południowochińskim oraz działaniami chińskiej armii w tym regionie - poinformowały amerykańskie resorty handlu i spraw zagranicznych.
Departament Stanu w osobnym komunikacie oznajmił, że nakłada restrykcje wizowe na grupę obywateli Chin, którzy za powyższe działania "byli odpowiedzialni bądź byli w nie zaangażowani". Zapowiedział też, że USA będą nadal stosować środki nacisku, "dopóki Pekin nie zaprzestanie polityki wymuszeń" w tym regionie.
W lipcu chińskie siły zbrojne przeprowadziły intensywne ćwiczenia na Morzu Południowochińskim, w których uczestniczyły m.in. bombowce H-6G i H-6J.
Wkrótce potem Filipiny wezwały Pekin do zaprzestania wrogich działań wobec pilotów samolotów wojskowych patrolujących sporne wody na Morzu Południowochińskim.
Również Wietnam ogłosił po chińskich manewrach, że obecność chińskich bombowców na Wyspach Paracelskich na Morzu Południowochińskim „zagraża pokojowi” w regionie.
Od kilkunastu lat Morze Południowochińskie stanowi jeden z najbardziej zapalnych punktów Azji Wschodniej i w dużej mierze całego świata.
Chiny uznają prawie całe Morze Południowochińskie za własne terytorium, a przejęcie nad nim kontroli jest obecnie jednym z głównych celów polityki zagranicznej Pekinu. Chińskie roszczenia stoją w sprzeczności z pretensjami Brunei, Malezji, Filipin, Wietnamu i Tajwanu do poszczególnych obszarów tego akwenu i nasilają napięcia na linii Waszyngton-Pekin.
W 2016 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze oddalił roszczenia terytorialne Chin wobec Filipin.
Regionalni eksperci oceniają, że Chiny wykorzystują trwającą pandemię koronawirusa do zmiany status quo na Morzu Południowochińskim, m.in. budując tam sztuczne wyspy, prowadząc ich militaryzację i dokonując systematycznych wtargnięć do wyłącznych stref ekonomicznych sąsiadów.
Władze USA zarzucają Chinom prowadzenie polityki zastraszania innych państw i niezgodne z prawem pozbawianie ich zasobów morskich. Pekin oskarża Waszyngton o sianie niezgody wśród krajów regionu.