Według premiera Ukrainy Denysa Szmyhala jeśli Nord Stream 2 zostanie oddany do użytku, Rosja wygeneruje wyższe dochody, którymi Moskwa finansuje między innymi swoją agresję na Ukrainę".
Szmyhal wierzy, że projekt Nord Stream 2 można zatrzymać na ostatnim etapie.
- Mam taką nadzieję. Bo jeśli Nord Stream 2 zostanie uruchomiony, to Rosja będzie uzyskiwać większe dochody z bezpośredniego przesyłu przez Morze Bałtyckie, a nie przez Ukrainę. Dochody, które Moskwa wykorzystuje m.in. na sfinansowanie agresji na Ukrainę. Innymi słowy, dzięki rurociągowi Europa wzmacnia rosyjską agresję. Nie może to leżeć w interesie UE - powiedział premier.
Ukraiński premier nie podziela opinii niemieckiego rządu, że rurociąg nie jest projektem politycznym, ale prywatnym przedsięwzięciem.
- Uważamy, że Nord Stream 2 jest projektem czysto politycznym - podkreślił na łamach ,,Handelsblatt".
- Być może Nord Stream 2 był początkowo projektem komercyjnym, ale w dzisiejszych warunkach rosyjskiej agresji na Ukrainę projekt niewątpliwie ma wymiar geopolityczny. Nie chodzi tylko o bezpieczeństwo Ukrainy, ale wszystkich krajów UE. Dlatego w pełni popieramy wszystkie sankcje wobec (...) budowy Nord Stream 2 - dodał.
Wojna hybrydowa z Ukrainą
Według Denysa Szmyhala przede wszystkim chodzi o to, by pozbawić agresora możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy, którymi może finansować agresję i terroryzm.
- Ten projekt to nie tylko handel, to element wojny hybrydowej z Ukrainą - powiedział Szmyhal.
Nie tylko Ukraina i USA sprzeciwiają się Nord Stream 2, ale także Polska i kraje bałtyckie. Nawet Francuzi są krytyczni wobec projektu. Szmyhal odniósł się do uporu Berlina w tej sprawie.
- Prawdopodobnie przeważają interesy gospodarcze. Należy zrównoważyć obszary interesów gospodarczych, geopolitykę i czyste stosunki między partnerami. To trudne, dlatego toczą się na ten temat dyskusje - powiedział.
W przyszłości 55 mld metrów sześc. gazu ziemnego ma być co roku pompowanych z Rosji do Niemiec dwiema nitkami Nord Stream 2, każda o długości około 1200 kilometrów. Rurociąg, którego budowa kosztuje około 9,5 mld euro, jest gotowy w 94 proc, ale od grudnia 2019 roku nie prowadzono przy nim żadnych prac. Z łącznie 2460 km tworzących go rur trzeba ułożyć jeszcze 150 km: 120 km - na wodach duńskich i 30 km - na niemieckich.
Budowie gazociągu, biegnącego z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku, ostro sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie oraz Stany Zjednoczone.