Rosyjskie ministerstwo obrony podważyło wartość dowodową opublikowanych w niedzielę przez USA zdjęć satelitarnych mających świadczyć m.in. o tym, że z terytorium Rosji wystrzeliwano pociski rakietowe na cele na wschodzie Ukrainy.
Stany Zjednoczone opublikowały zdjęcia satelitarne, które mają stanowić dowód, iż z terytorium Rosji nie tylko wystrzeliwano pociski rakietowe, ale także dokumentujące przekraczanie przez granicę ciężkiej artylerii, która miała być przeznaczona dla prorosyjskich separatystów.
Rzecznik resortu obrony Rosji Igor Konaszenkow komentując publikację zdjęć powiedział, że nie mają one dużej wartości. - Te materiały (zdjęcia) nie zostały opublikowane na Twitterze przez przypadek szczególnie, że ciężko zweryfikować ich autentyczność poprzez brak koordynatów umożliwiających lokalizacje przedstawionych obrazów i ich niską rozdzielczość - podkreślił Konaszenkow.
Według agencji Associated Press na zdjęciach widać miejsca odpalenia pocisków rakietowych oraz kratery utworzone przez ich eksplodujące głowice. Część rakiet miała być odpalana z terenów na wschodniej Ukrainie opanowanych przez separatystów. Zdjęcia mają też wykazywać, iż prorosyjscy separatyści wykorzystywali ciężkie działa samobieżne, będące na wyposażeniu jednostek armii rosyjskiej, do ostrzeliwania wojsk ukraińskich.
Według źródeł oficjalnych rakiety były odpalane między 21 i 26 lipca, to znaczy już po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad wschodnią Ukrainą i śmierci 298 osób, które znajdowały się na jego pokładzie.
CZYTAJ TAKŻE:
Waszyngton: Rosja wystrzeliwuje pociski rakietowe na terytorium Ukrainy