Dziennikarz i publicysta „Gazety Polskiej” Grzegorz Kuczyński w programie „Polska na dzień dobry” mówił o sytuacji za wschodnią granicą Polski.
Według Grzegorza Kuczyńskiego zachowanie Rosji przy granicy z Ukrainą to „pokazówka”. – Wykluczałbym eskalację działań zbrojnych i konflikt na większą skalę – dodał.
#PolskaNaDzieńDobry | @KuczynskiG:
— Telewizja Republika ???????? #włączprawdę (@RepublikaTV) April 8, 2021
Moim zdaniem jest to pokazówka. Wykluczałbym eskalacji działań zbrojnych i konflikt na większą skalę. #włączprawdę #TVRepublika
– Oczywiście czegoś takiego jak regularna wojna pomiędzy Rosją i Ukrainą nie ma co sobie wyobrażać, jest to nierealne, ponieważ Putin ma tutaj zupełnie inne cele. Celem Putina nie jest wojna z Ukrainą, jego celem jest tutaj wymuszenie ustępstw na Kijowie, Waszyngtonie, Berlinie. I w tym właśnie celu ściąga wszystkie jednostki z kraju nad granice z Ukrainą. Ta cała akcja ma bardziej charakter polityczny, a nie wojskowy. To element brutalnych negocjacji z nowym gospodarzem Białego Domu, testowanie determinacji Joe Bidena – mówił Grzegorz Kuczyński.
#PolskaNaDzieńDobry | @KuczynskiG:
— Telewizja Republika ???????? #włączprawdę (@RepublikaTV) April 8, 2021
Oczywiście czegoś takiego jak regularna wojna pomiędzy Rosją i Ukrainą nie ma co sobie wyobrażać, jest to nierealne, ponieważ Putin ma tutaj zupełnie inne cele.#włączprawdę #TVRepublika
Według publicysty, Łukaszenka prowadzi „świadomą grę”. – Trudno o lepszego chłopca do bicia niż mniejszość polska na Białorusi – zauważył Kuczyński. – W mediach rosyjskich widać wyraźnie nasilenie antypolskiej retoryki. Łukaszenka rozgrywa własną politykę, ale jego działania wpisują się w politykę rosyjską – mówił gość programu.
– Wydaje się, że najbardziej uderzyłyby w reżim Łukaszenki sankcje ekonomiczne, wymierzone w ludzi zaangażowanych w represje wobec Polaków – stwierdził publicysta. – Nie chodzi tylko o prokuratora czy sędziego, trzeba uderzyć szerzej w nomenklaturę białoruską, w zaplecze Łukaszenki. I w zwykłych urzędników, żeby im pokazać, że popieranie Łukaszenki im nie służy. Dotknąłby ich zakaz wjazdu do UE – ich krewni też tu przyjeżdżają, pracują – powiedział Grzegorz Kuczyński.
Mówiąc o sytuacji na Ukrainie, publicysta przypomniał hasła wyborcze Wołodymyra Zełenskiego, przede wszystkim „pokój w Donbasie”. – Okazuje się, że celów nie udało się zrealizować, one były nierealne od początku. Pokój w Donbasie jest możliwy tylko na zasadach narzuconych przez Putina – powiedział.
Teraz „temat współpracy Ukrainy z NATO, przyspieszenie integracji wychodzi na czoło” – mówił gość programu. Dodał, że dziś armia ukraińska jest zupełnie inna niż ta sprzed 11 lat. –Żołnierze są lepiej wyszkoleni, lepiej wyposażeni. Jest współpraca z Polską, ważna jest też pomoc amerykańska, na Morzu Czarnym Ukraińcy odbudowują potencjał – wymieniał publicysta. – Ten potencjał jest nieporównanie większy – to jeden z powodów, dla których Rosja nie zdecyduje się na wejście na Ukrainę – uznał Kuczyński.
Zauważył też, że to Lech Kaczyński nalegał na wsparcie dla Ukrainy. – Wówczas Francja i Niemcy to zablokowały. To był sygnał dla Rosji. Dzięki Lechowi Kaczyńskiemu nie zamknięto jednak drzwi do NATO dla Ukrainy – mówił.
Grzegorz Kuczyński przypomniał też, że „już 11 lat temu wśród opozycji rosyjskiej było bardzo wiele głosów, że Smoleńsk to była pułapka, jaką władze rosyjskie nastawiły na polską delegację”.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Gwiazda NBA do Demokratów: "Przegraliście. Siedźcie cicho!"
Aktorka martwi się o Amerykanów, którzy „nie mają możliwości ucieczki"
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.
Gembicka: Tusk pręży muskuły i mówi, że nie wpuści migrantów, a za plecami Polaków zgadza się na wszystko