Hiszpańska policja rozpędziła wieczorem zorganizowaną pod madrycką siedzibą Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) manifestację, przeciwko trzeciemu rządowi Pedro Sancheza, lidera tego ugrupowania.
Uczestnicy protestu skandowali hasła przeciwko premierowi, jego partii, a także planowi amnestii dla separatystów z Katalonii. W zamian za tę obietnicę w czwartek po południu gabinet Pedro Sancheza otrzymał wotum zaufania od Kongresu Deputowanych, niższej izby parlamentu.
W przeciwieństwie do wcześniejszych dni, podczas których organizowane były protesty pod siedzibą PSOE, budynek ochraniała większa liczba policjantów, a protesty odbywały się nawet ok. 1 km od siedziby socjalistów. Wprawdzie w wydanym komunikacie policja podała, że zatrzymała 10 demonstrantów, ale obecni na miejscu zamieszek reporterzy telewizji TVE twierdzą, że bilans ten jest mocno zaniżony. Wskutek konfrontacji demonstrantów z policją rannych zostało co najmniej 5 osób. Hiszpańskie służby policyjne, które użyły pałek i gazu łzawiącego do rozproszenia tłumu, twierdzą że część manifestantów zachowywała się agresywnie, m.in. rzucała rozmaitymi przedmiotami w funkcjonariuszy.
Obecny w miejscu protestu wiceprezes konserwatywnej partii Vox Javier Ortega Smith ogłosił, że deputowani tego ugrupowania będą obserwowali zachowania policji, oskarżanej przez wielu manifestantów o nieuzasadnione używanie siły.
W środę w nocy podczas podobnego protestu pod madrycką siedzibą PSOE policja zatrzymała dwóch dziennikarzy gazet "El Mundo" i "El Espanol". Tymczasem media potwierdziły, że w grupie najbardziej krewkich manifestantów znajdowali się ubrani po cywilnemu funkcjonariusze policji.