Rząd Pakistanu poinformował, że wezwał ambasadora USA w Islamabadzie, by zaprotestować w związku z piątkowym atakiem dronów, w którym zginął przywódca talibów Hakimullah Mehsud. Uznał, że atak niweczy próby rozmów pokojowych z talibami.
- To nie był atak na jednostkę czy innych ludzi. Jego celem było zadanie śmiertelnego ciosu staraniom o pokój w regionie - powiedział szef pakistańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chaudhry Nisar Ali Khan. Oskarżył on USA o sabotowanie rozmów pokojowych z talibami, które miały rozpocząć się w sobotę. Dodał, że po ataku dronów na plemiennym terytorium w Północnym Waziristanie, Islamabad musi poddać rewizji "wszystkie aspekty" współpracy Pakistanu ze Stanami Zjednoczonymi.
Oprócz Hakimullaha Mehsuda w ataku na przedmieściach Miranshah zginęli również jego zastępca Tariq Mehsud i ochroniarz. Zabitych pogrzebano w piątek.
Mehsud, znajdujący się na liście najbardziej poszukiwanych przez FBI terrorystów, stał na czele ugrupowania pakistańskich talibów Tehreek-e-Taliban Pakistan (TTP). Od sierpnia 2008 roku ugrupowanie to uznawane było za organizację terrorystyczną, a za informacje prowadzące do ujęcia Mehsuda FBI wyznaczyło nagrodę w wys. 5 mln dolarów.
We wrześniu władze Pakistanu i TTP zgodziły się na pośrednie rozmowy, by zakończyć trwający od ok. 10 lat konflikt. W tym celu obie strony zatwierdziły listę pięciu ewentualnych pośredników, cieszących się szacunkiem władz pakistańskich, plemiennych przywódców i talibów.
ap,PAP, fot. MarsRover/Domena Publiczna