Dwa dni po eksplozji w spalarni odpadów w Chemparku w Leverkusen niemieckie służby ratownicze znalazły w gruzach ciała trzech kolejnych ofiar - poinformowały w czwartek prokuratura i policja w Kolonii. Liczba ofiar śmiertelnych eksplozji wzrosła do pięciu.
Dwie osoby nadal uważa się za zaginione. Poszukiwania ofiar wybuchu okazały się bardzo trudne i potrwają prawdopodobnie jeszcze kilka dni - przekazała prokuratura.
- Wjazd na miejsce katastrofy jest mocno ograniczony dla ratowników i strażaków - poinformowała policja. Do uzyskania ogólnego obrazu sytuacji wykorzystano drony.
Coraz częściej pojawiają się pytania o przyczynę wybuchu. W kolońskiej policji powołano specjalną grupę dochodzeniową - pisze dziennik "Die Welt".
Do potężnej eksplozji, która wywołała pożar w położonym na terenie Chemparku składzie odpadów, doszło we wtorek około godz. 9.40. Odgłos wybuchu słychać było w promieniu 10 kilometrów.
Po pożarze na Leverkusen opadły cząsteczki sadzy. Władze zaleciły mieszkańcom, aby nie spożywali owoców i warzyw z ogrodów, na których osadziły się te opady. Ponadto, należy unikać wnoszenia sadzy do domów. Zarekomendowano też, by osoby, które muszą pilnie pracować w ogrodzie, nosiły rękawice.