Niemiecki dziennik „Die Tageszeitung” nie jest usatysfakcjonowany reakcją rządu federalnego na odbywające się w Polsce protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. A raczej – brakiem tej reakcji. Dziennikarze niemieckiej gazety oskarżają Polskę o naruszenia podstawowych praw obywatelskich, również w kwestii praw kobiet do decydowania o własnym ciele.
– Polska narusza podstawowe prawa obywatelskie i to od razu na wielu płaszczyznach: kobietom jest odbierane prawo do decydowania o własnym ciele. Przejęło to za nie prawicowo i klerykalnie zorientowanie państwo – wskazuje lewicowy „TAZ”, nazywając polski rząd „narodowo-populistycznym”. Jak dalej czytamy, według niemieckiej gazety, osoby protestujące przeciw zaostrzeniu prawa aborcji (wyeliminowaniu z obecnie obowiązującej ustawy z 1993 r. przesłanki eugenicznej). Traktowane są w naszym kraju w sprzeczności z europejskimi standardami.
Według dziennikarzy „TAZ”, rząd RFN powinien zareagować na sytuację w Polsce „jako sąsiad i jako obecny przewodniczący w Radzie UE”.
– Ale siedzi (rząd Niemiec – przyp. JJ) cicho jak mysz. Jest to bolesne i frustrujące, choć w żadnym wypadku nie dziwi – czytamy w niemieckim dzienniku.
Co ciekawe, dziennikarze „TAZ” wskazują, że nie wiadomo do końca, co mieliby powiedzieć przedstawiciele rządu w Berlinie o sytuacji w Polsce. Poza pierwszymi trzema miesiącami, gdy w pewnych okolicznościach aborcja nie jest karalna, zabijanie dzieci nienarodzonych jest w RFN nielegalne.
– Prawa płodu mają pierwszeństwo przed prawami matki. Ta decyzja Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 1993 r. obowiązuje do dzisiaj. Tak jak chętnie rząd federalny kreuje się na obrońcę praw kobiet, tak trudno byłoby mu wysunąć w tych warunkach argumentacyjne zastrzeżenia wobec polskiej polityki. Niemieckie ustawodawstwo jest kagańcem – ubolewają autorzy artykułu w lewicowej gazecie.