Nie żyje trzech ukraińskich żołnierzy. Zginęli w obwodzie donieckim
Trzej ukraińscy żołnierze zginęli, a jeden został ranny ostatniej doby w obwodzie donieckim na wschodniej Ukrainie – poinformował w Kijowie rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Andrij Łysenko.
– Straciliśmy w ciągu doby trzech ludzi; jeden został zastrzelony przez snajpera w pobliżu miejscowości Nikiszyno, drugi zginął w następstwie ostrzału moździerzowego w okolicy lotniska w Doniecku, trzeci żołnierz - w następstwie ostrzału z broni palnej w pobliżu miejscowości Pieski – powiedział Łysenko.
Poinformował także o zatrzymaniu przez armię ukraińską na granicy strefy kontrolowanej przez prorosyjskich separatystów obywatela Australii, który może mieć z nimi powiązania. Rzecznik nie ujawnił nazwiska zatrzymanego.
Z uwzględnieniem najnowszych strat do ponad dwudziestu wzrosła liczba zabitych żołnierzy ukraińskich od 9 grudnia, gdy strona ukraińska zaproponowała "reżim ciszy" w rejonie operacji przeciw separatystom. Z najnowszego raportu misji obserwacyjnej OBWE wynika, że naruszania rozejmu dopuszczają się obie strony.
Agencje przypominają w środę, że jeśli chodzi o front dyplomatyczny, to oczekiwane jest spotkanie prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki z przywódcami Francji i Niemiec oraz Rosji. Do spotkania w tzw. formacie normandzkim (po raz pierwszy w tym składzie rozmowy nt. konfliktu na Ukrainie prowadzono przy okazji obchodów 70. rocznicy alianckiej inwazji w Normandii w czerwcu 2014 roku) miałoby dojść 15 stycznia w stolicy Kazachstanu Astanie.
Zakładano, że w Astanie prezydenci Ukrainy Petro Poroszenko i Rosji Władimir Putin w obecności kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Francois Hollande'a spróbują znaleźć rozwiązanie konfliktu we wschodniej Ukrainie, w którym od kwietnia r. 2014 zginęło ponad 4700 ludzi. Kijów i Zachód chcą, by Rosja zaprzestała wspierania separatystów, którzy na wschodzie Ukrainy utworzyli samozwańcze republiki, i żeby wycofała stamtąd żołnierzy i sprzęt. Rosja zaprzecza, by jej żołnierze uczestniczyli w konflikcie.
Według Berlina i Paryża spotkanie w Kazachstanie nie jest jeszcze przesądzone. Zdaniem tych stolic takie spotkanie na szczycie ma sens jedynie wówczas, gdy istnieje prawdopodobieństwo osiągnięcia rzeczywistego postępu – pisze Reuters.