Zamaskowani napastnicy prorządowi uderzyli w protestujących
Kilkuset demonstrantów zablokowało w środę ruch w centrum stolicy Serbii, Belgradzie, sprzeciwiając się zburzeniu historycznego mostu na rzece Sawie. W trakcie demonstracji odnotowano kilka incydentów - przekazały serbskie media.
W trakcie protestu doszło do kilku bójek, które wszczynali sprzeciwiający się blokadzie mężczyźni; część z nich nosiła maski - podała bałkańska redakcja Radia Wolna Europa.
Na zablokowanych ulicach utworzyły się kilkusetmetrowe korki pojazdów.
Działacz inicjatywy "Most zostaje" - organizatora protestów - Dejan Atanacković powiedział w środę, że następnego dnia złoży w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez 25 zidentyfikowanych osób, które brały udział w atakach na demonstrantów podczas poprzedniego protestu zorganizowanego w ubiegłym tygodniu.
Wśród napastników znaleźli się m.in. członkowie Serbskiej Partii Postępowej (SNS) - rządzącej na szczeblu centralnym oraz w stolicy. Aktywiści i opozycyjni politycy oskarżyli wówczas rząd o wysłanie prowokatorów mających rozpędzić demonstrantów.
Atanacković dodał, że złoży również doniesienie przeciwko burmistrzowi Belgradu Aleksandarowi Szapiciowi za podżeganie do przemocy.
Aktywiści od kilku tygodni biwakują przy moście, próbując zapobiec jego wyburzeniu. Władze Belgradu, z burmistrzem Szapiciem na czele, dążą do rozbiórki ponad 80-letniego mostu i zbudowania w jego miejsce "bardziej nowoczesnego połączenia".
Most łączący Nowy Belgrad ze wschodnim wybrzeżem Sawy został wybudowany w 1942 roku, w czasie okupacji niemieckiej. Był to jedyny duży europejski most, który nie został zburzony podczas wycofywania się wojsk niemieckich z terenów okupowanych podczas II wojny światowej. Okupanci zaminowali konstrukcję w celu jej wysadzenia, jednak dzięki interwencji mieszkańca Belgradu i kilku żołnierzy Armii Czerwonej most został uratowany.
Źródło: PAP