Internauta John Bingham ujawnił dzisiaj praktycznie nieznaną w Polsce analizę Weroniki Kraszennikowej, dyrektora Instytutu Studiów i Inicjatyw Polityki Zagranicznej, członkini Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego, którym kieruje dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Siergiej Naryszkin. Przed czterema laty Kraszennikowa opublikowała książkę „Polska w walce o Europę Wschodnią 1920-2020”. Tezy publikacji, jak podkreśla Bingham, "szokują". I trudno nie przyznać internaucie racji.
Książka Kraszennikowej pisana i wydana była za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy, które autorka - bliska współpracowniczka szefa rosyjskiego wywiadu - ocenia, z punktu widzenia Kremla, bardzo negatywnie, uznając za wybitnie antyrosyjskie i proatlantyckie (proamerykańskie). Ówczesny polski rząd jest w publikacji przeciwstawiony "siłom dobra" reprezentowanym przez Unię Europejską - w skali kontynentu oraz przez Platformę Obywatelską Tuska - w skali kraju.
Kraszennikowa podkreśla: "Niezależna Unia Europejska, która nawiązała konstruktywne partnerstwo z Moskwą, jest najgorszym marzeniem atlantystów. Wykorzystują więc Polskę i jej marzenie o Międzymorzu jako broń przeciwko jedności europejskiej i normalizacji stosunków między UE a Rosją".
Rosyjska analityczka (i chyba nie tylko analityczka ma jednak na "amerykańską, antyrosyjską zarazę i sprzyjający jej PiS" receptę, którą dzieli się z wiodącymi, a prorosyjskimi siłami na naszym kontynencie. Tą receptą jest szantaż.
Kraszennikowa pisze: "Partnerzy Polski z Europy Zachodniej powinni wykorzystywać szeroką gamę mechanizmów wpływania na politykę Warszawy i ukierunkowywania jej w konstruktywnym kierunku. Francję historycznie łączą szczególne stosunki z Polską, a Niemcy są jej najważniejszym partnerem gospodarczym. W interesie stabilnej Europy Berlin i Paryż mogą i muszą wykorzystać wszystkie dostępne środki, aby przywrócić Warszawie rozsądek". Gdy recepta rosyjskiej "publicystki" przyniesie oczekiwane przez Moskwę, a także Berlin i Paryż skutki, bedzie można pomyśleć o normalizacji relacji "priwislanskiego kraju" z Rosją. "Tylko odkładając na bok chimerę Międzymorza, Polska może stać się odpowiedzialnym i konstruktywnym członkiem Wielkiej Europy” – podkreśla Rosjanka.
Kraszennikowa chwali politykę Tuska i dokonywany za jego pierwszych rządów reset: „Władimir Putin i Donald Tusk na pewnym etapie próbowali znaleźć akceptowalny format dialogu, „zostawiając historię historykom”. Wizyta Putina w Gdańsku w 2009 r. i jego długotrwała rozmowa z Tuskiem na wybrzeżu Morza Bałtyckiego miały ogromne znaczenie emocjonalne i polityczne dla 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Powstał format tzw. Trójkąta Kaliningradzkiego – coroczne spotkania ministrów spraw zagranicznych Rosji, Polski i Niemiec. Praktyka ta, mająca na celu rozwój trójstronnej współpracy w dziedzinie polityki i gospodarki, a także interakcja regionów i miast, powinna przyczynić się do przezwyciężenia obsesyjnego i irracjonalnego polskiego strachu przed zmową niemiecko-rosyjską. Po katastrofie Tu-154 w 2010 r. prezydent Dmitrij Miedwiediew ogłosił żałobę narodową w Rosji i osobiście uczestniczył w ceremonii pożegnalnej w Krakowie. Wysiłki te zdawały się przyczyniać do zbliżenia i przezwyciężenia uprzedzeń, które narosły między krajami. Nic takiego jednak nigdy się nie wydarzyło. Polska strategia na Wschodzie, która przyczyniła się do kryzysu ukraińskiego, oznaczała nowe długoterminowe zagmatwanie stosunków rosyjsko-polskich”, cytujemy Rosjankę za profilem społecznościowym Johna Binghama.
Tusk więc "chciał dobrze, choć nie do końca mu się to udało".
Skandalicznie antyrosyjska, zdaniem Kraszennikowej, była (i jest) natomiast polityka PiS. „Tak zwana polityka historyczna, przyjęta przez narodowych konserwatystów z partii braci Kaczyńskich Prawo i Sprawiedliwość, opiera się na strachu i nienawiści do innych. Przede wszystkim do Niemców i Rosjan, a także do tych Polaków, którzy wciąż są gotowi do dialogu z Moskwą i Berlinem (…) W ramach tej polityki odbywała się również tzw. desowietyzacja - pomniki dla żołnierzy-wyzwolicieli, którzy wypędzili nazistów z polskiej ziemi, są cynicznie niszczone (…). Według nowej mitologii historycznej Prawa i Sprawiedliwości, kluczowym elementem konsolidacji narodu, wraz z katolickim tradycjonalizmem i polityką historyczną, powinna być rusofobia i rozpętywanie histerii wokół mitycznego tzw. rosyjskiego zagrożenia”, stwierdziła jednoznacznie Rosjanka.
Publikacji Kraszennikowej poświęcona jest druga część materiału Binghama, w pierwszej odnosi się on do właśnie wydanej książki Sławomira Cenckiewicza i Michała Rachonia „Zgoda. Rząd i służby Tuska w objęciach Putina”, a zwłaszcza jej rozdziału pierwszego traktującego o „wspólnocie celów strategicznych” pomiędzy Rosją a Zachodem oraz okoliczności sformułowania „nowej filozofii stosunków polsko-rosyjskich” za rządów koalicji PO-PSL. Wstrząsające, jak opisane przez parę autorów fakty współgrają z tezami zawartymi w wydanej przed czterema laty książce.
Taka jest zresztą stała linia Moskwy, dla której, co też przypomina Bingham, do dzisiaj wrogiem pozostaje Rzeczpospolita Obojga Narodów - państwo stworzone de facto przez Jagiellonów, a stanowiące (do czasu, niestety) zaporę dla rosyjskiego imperializmu. Dlatego właśnie nawiązującą do tamtych czasów koncepcję Międzymorza, uznaje Rosja za śmiertelne zagrożenie.
Źródło: x.com/John Bingham, Republika