Moskwa myślała, że zaskoczy Ukraińców nową strategią. Cóż, nie wyszło!
Doniesienia o planach nowej rosyjskiej ofensywnie nasilają się z każdym kolejnym dniem. Jest na to przygotowana również strona ukraińska. Mimo wielu obaw, które się z tym wiążą, Ukraińcy są świadomi potencjalnego zmasowanego ataku Moskwy. Ale... Minister obrony Ołeksij Reznikow w wywiadzie dla Ukraińskiej Prawdy ocenił, nawet, jeśli dojdzie do nowej ofensywy, będzie ona miała zupełnie inny wymiar niż wyglądało to na początku wojny. "Rosjanie zmienili taktykę i będą przeprowadzać skoncentrowane ataki na konkretnych kierunkach", mówił.
Największe zgrupowania wojsk rosyjskich znajdują się obecnie na wschodzie i południu Ukrainy. I to tam, zdaniem Reznikowa, należy się spodziewać ewentualnych nowych uderzeń.
„Rosjanie mają nową taktykę. To skoncentrowane, pełzające próby zajmowania terenu, po trochę, po 10 metrów”, powiedział minister obrony, oceniając, że Rosjanie nie zdecydują się na powtórzenie nieudanej taktyki ataku z wielu kierunków w celu zajęcia Ukrainy. „Ta taktyka nie zadziałała”, ocenił minister, wskazując, że obecnie władze Ukrainy „nie widzą takiego ryzyka”.
Powtórzył też swoje wcześniejsze oceny, że przed rocznicą rozpoczęcia wojny na pełną skalę 24 lutego Rosjanie podejmą próbę działań ofensywnych „ze względu na symbolizm”.
„Według ocen naszego wywiadu największa koncentracja rosyjskich wojsk jest obecnie na wschodzie”, powiedział minister.
„Dzisiaj mamy świadomość, gdzie i ile oni mają wojsk. I widzimy pewne (miejsca) koncentracji wojsk, ale na przykład na kierunku białoruskim nie widzimy nic nadzwyczajnego”, dodał. Zaznaczył, że to może się zmienić, a na terytorium Białorusi według ocen ukraińskich znajduje się do 12 tys. rosyjskich wojsk oraz odpowiednia ilość sprzętu.
Zobacz też: Rusyfikacja Ukrainy. Brytyjczycy zdemaskowali plany Putina. O co chodzi?
Oprócz wschodu duże zgrupowanie Rosjan znajduje się także na południu Ukrainy.
„Teraz (na wschodzie i południu) następuje koncentracja, by zaatakować inną taktyką. Na kierunku Bachmutu oni działają poprzez ataki szturmowe. Już od pięciu miesięcy atakują, tracąc dużo ludzi i sprzętu”, wyjaśniał Reznikow.
Mówiąc o południu, Reznikow uściślił, że nie chodzi o odcinek chersoński, gdzie front jest ustabilizowany, a armia rosyjska znajduje się za naturalną barierą, rzeką Dniepr. Podczas odwrotu na tym kierunku w listopadzie Rosjanie zniszczyli mosty i przeprawy, a rzeka znajduje się pod kontrolą ogniową Ukrainy.
Prawdopodobny jest natomiast kierunek zaporoski. „Oni mają marzenie, by poszerzyć korytarz lądowy (z okupowanego Donbasu – red.) na Krym, by kontynuować dostawy. Dlatego największe ryzyka są na wschodzie, na południu, a dopiero potem – na północy”, podsumował.