Mocne słowa Papieża: "Kto chce być chrześcijaninem, musi być maryjny"!
Po kolacji i odpoczynku Papież znowu przejechał odkrytym samochodem do kaplicy Objawień, aby przewodniczyć wieczornemu nabożeństwu. Po krótkiej, osobistej modlitwie poświęcił świece i pozdrowił zebranych pielgrzymów. Zaznaczył, iż przybył do Fatimy jako pielgrzym nadziei i pokoju, przynosząc Maryi w swym sercu każdego człowieka, a zwłaszcza tych najbiedniejszych.
„Niech Ona, łagodna i troskliwa Matka wszystkich potrzebujących – mówił Franciszek – wyjedna im błogosławieństwo Pana! Niech na każdego z wydziedziczonych i nieszczęśliwych, którym ukradziono teraźniejszość, na każdego z wykluczonych i opuszczonych, którym odmawia się przyszłości, na każdą z sierot i ofiar niesprawiedliwości, którym nie pozwala się posiadać przeszłości, zstąpi błogosławieństwo Boga wcielonego w Jezusie Chrystusie: «Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem» (Lb 6, 24-26)”.
Przywołując słowa bł. Pawła VI, Ojciec Święty zaznaczył, iż chrześcijanin musi pozostawać w szczególnej bliskości z Maryją, naszą Matką. „Istotnie, «jeśli chcemy być chrześcijanami – podkreślił Franciszek – musimy być maryjni, czyli musimy uznać zasadniczą, istotną i opatrznościową relację łączącą Matkę Bożą z Jezusem, otwierającą drogę prowadzącą nas do Niego». Tak więc za każdym razem, kiedy odmawiamy różaniec w tym błogosławionym miejscu czy gdziekolwiek indziej, Ewangelia podejmuje na nowo swoją drogę w życiu każdego człowieka, rodzin, narodów i całego świata”.
Następnie Papież pytał, za jaką Maryją pragniemy iść, z jaką Matką pielgrzymować. Zaznaczył, że nie jest Ona świętą z obrazka, ani wytworem naszej wyobraźni. Nie podtrzymuje karzącego ramienia Boga, nie jest kimś lepszym od Chrystusa, lecz obecną w Ewangelii i czczoną przez Kościół nauczycielką życia duchowego, która szła za Swoim Synem wąską drogą krzyża.
„Dopuszczamy się wielkiej niesprawiedliwości wobec Boga i Jego łaski, gdy twierdzimy ponad wszystko, że grzechy są karane przez Jego sąd, nie uznając – jak ukazuje Ewangelia – że odpuszcza je Jego miłosierdzie! – przypominał Papież. – Musimy przedkładać miłosierdzie ponad sąd, bo przecież sąd Boży zawsze będzie dokonywał się w świetle Jego miłosierdzia. Oczywiście, miłosierdzie Boże nie zaprzecza sprawiedliwości, ponieważ Jezus wziął na siebie konsekwencje naszego grzechu wraz z należną karą. On nie zaprzeczył grzechowi, ale zapłacił za nas na krzyżu. A zatem w wierze, która jednoczy nas z Chrystusowym krzyżem, pozostajemy wolni od naszych grzechów; odłóżmy na bok wszelkie formy lęku i strachu, ponieważ nie przystoją one temu, kto jest miłowany”.
Franciszek wzkazał również na Maryję, jako na „wzorzec ewangelizacji”, która dzięki swej „sprawiedliwości i czułości, kontemplacji, a także wyruszaniu ku innym” staje się dla nas przykładem, jak być „znakiem i sakramentem miłosierdzia Boga”.