Theresa May chce renegocjacji umowy brexitowej - oświadczył jej rzecznik. Brytyjska premier miała to ogłosić podczas porannego posiedzenia gabinetu. Parlamentarzyści nie zgadzają się na obecny kształt porozumienia o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, wynegocjowany przez premier.
Jeszcze dziś odbędą się nieformalne rozmowy z liderami Unii. Rząd chce, by księga składająca się niemal z 600 stron, zapisanych podczas dwuletnich negocjacji, teraz została na nowo otwarta i poprawiona. Powodem jest to, że posłowie sprzeciwiają się przede wszystkim zapisanemu w niej mechanizmowi znanemu jako bezpiecznik.
Zakłada on, że jeśli do końca okresu przejściowego obu stronom nie uda się wynegocjować kompleksowego porozumienia handlowego, to by uniknąć tzw. twardej granicy w Irlandii, Królestwo pozostanie w unii celnej, a w Irlandii Północnej będą obowiązywać elementy Wspólnego Rynku. Ten ostatni zapis sprawiłby, że w regionie obowiązywałyby inne zasady niż w Anglii, Walii i Szkocji.
Szczególny niepokój wielu posłów budzi fakt, że mechanizm nie miałby daty ważności i mógłby obowiązywać latami. Mogłoby go zakończyć wynegocjowanie umowy handlowej. Sprzeciw Izba Gmin wyraziła w połowie miesiąca i odrzuciła porozumienie przygniatającą większością głosów.
Teraz gabinet Theresy May przyznaje, że bezpiecznik trzeba zmienić lub usunąć, bo w przeciwnym razie impas w parlamencie może być nie do przełamania. Dotychczas premier sugerowała, że możliwe są zmiany w tzw. deklaracji politycznej - niewiążącym prawnie dokumencie dołączonym do tekstu prawnego porozumienia regulującego warunki rozstania Unii i Londynu.
Data brexitu - z umową końcową lub bez - to 29 marca.