Mark i Patricia McCloskey zostali ułaskawieni przez gubernatora. Zarzucano im, że przywitali bojówkarzy z Black Lives Matter z bronią w rękach.
Aktywiści BLM wdarli się na zamknięte osiedle, na którym mieszkali państwo McCloskey. Zaatakowani wyszli przed drzwi domu. Mężczyzna trzymał w rękach karabin AR-15, a kobieta pistolet. Bojówkarzy wykrzykiwali w ich stronę groźby, ale ostatecznie odeszli.
McCloskeyowie stali się obiektem hejtu ze strony lewackich mediów i aktywistów. Z kolei Donald Trump wyraził aprobatę wobec ich odwagi.
Prokurator okręgowa St. Louis Kimberly Gardner przedstawiła małżeństwu zarzuty. Było to zaskakujące, gdyż w Missouri obowiązuje tzw. doktryna twierdzy, gwarantująca immunitet prawny za obronę własnego domu. Gardner została wyłączona ze sprawy gdy okazało się, że postawienie zarzutów wykorzystała jako argument na swoją rzecz w rozmowie z osobami, które sponsorowały jej kampanię wyborczą.
A couple has come out of their house and is pointing guns at protesters in their neighborhood #StLouis #lydakrewson pic.twitter.com/ZJ8a553PAU
— Daniel Shular (@xshularx) June 29, 2020
Ostatecznie McCloskeyowie przyznali się do winy. Mark przyznał się do napaści 4 stopnia za grożenie protestującym karabinem a Patricia do prześladowania. Zostali ukarani grzywnami w wysokości odpowiednio 750 i 2 tys. dol.
Republikański gubernator Missouri Mike Parson od początku twierdził, że McCloskeyowie nie złamali prawa i śledztwo wobec nich było motywowane politycznie. Jego biuro ujawniło, że ułaskawił państwa McCloskey.