Ukraińskie MSZ oskarżyło prorosyjskich terrorystów o zastraszanie przedstawicieli organizacji międzynarodowych działających na wschodzie Ukrainy. Jest to reakcja na śmierć szwajcarskiego pracownika Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Doniecku.
W wydanym w nocy z czwartku na piątek oświadczeniu ukraiński resort dyplomacji uznał, że zabicie Szwajcara jest aktem terrorystycznym, dla którego nie ma żadnego usprawiedliwienia.
– Bandyci i terroryści w nieludzki sposób ośmielili się wymierzyć broń przeciwko tym, którzy przybyli do Donbasu z misją humanitarną, by nieść pomoc ludziom – czytamy w komunikacie.
MSZ przypomniało, że w kwietniu separatyści porwali i przez ponad tydzień przetrzymywali grupę siedmiu obserwatorów OBWE i pięciu towarzyszących im Ukraińców. Wśród porwanych był obywatel Polski.
– Zdarzenie to (zabicie Szwajcara) zalicza się do tej samej kategorii, co porwanie pracowników OBWE i jest elementem zastraszania przedstawicieli organizacji międzynarodowych, którzy pomagają w przywróceniu pokoju i spokoju w Donbasie – podkreślono w oświadczeniu.
MSZ oceniło, że osoby i organizacje winne śmierci Szwajcara powinni ponieść odpowiedzialność karną zgodnie z normami prawa międzynarodowego i ukraińskiego.
Obywatel Szwajcarii, przedstawiciel Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, zginął w czwartek w ostrzale moździerzowym Doniecka. Zachodnie media relacjonowały, że zwłoki mężczyzny leżały na ziemi przed budynkiem Czerwonego Krzyża. Według separatystów pocisk moździerzowy trafił w budynek.
Na Twitterze MKCK potwierdził ze swojej siedziby w Genewie "tragiczny incydent", który zdarzył się w donieckim biurze.
Wcześniej AFP informowała, że centrum Doniecka zostało zbombardowane po raz pierwszy od podpisania 5 września porozumienia o zawieszeniu broni. Do ostrzału doszło w czasie intensywnych walk wokół lotniska w Doniecku, które jest kontrolowane przez ukraińską armię. Większość Doniecka jest opanowana przez rebeliantów.