Władze Korei Północnej wysłały ostrzeżenie do Australii. Pjongjangowi nie podoba się, że część australijskich żołnierzy bierze udział w ćwiczeniach wojskowych na terenie Korei Południowej. W ćwiczeniach Ulchi Freedom Guardian, co roku bierze udział tysiące żołnierzy głównie z Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych.
Jest to największe na świecie skomputeryzowane ćwiczenie, polegające na sprawdzaniu umiejętności dowodzenia i kontroli. Żołnierze nie są angażowani w szkolenie terenowe, ale zamiast tego doskonalą swoje możliwości decyzyjne siedząc przed monitorami komputerów. W tym roku w ćwiczeniach bierze udział 50 000 żołnierzy z Korei, 17 500 żołnierzy amerykańskich oraz stosunkowo niewielka ilość Australijczyków i żołnierzy innych krajów. Dziesięciodniowe ćwiczenia mają za zadanie sprawdzić gotowość obronną na wypadek ataku ze strony Korei Północnej.
Mimo, że tego typu ćwiczenia odbywają się co roku od ponad 40 lat Korea Północna wyraziła swoje niezadowolenie twierdząc, iż posunięcie Australii jest ruchem samobójczym. W ćwiczeniach bierze udział również niewielka ilość żołnierzy z Kanady, Kolumbii, Danii, Nowej Zelandii, Holandii oraz Wielkiej Brytanii.
Rzecznik MSZ Korei Północnej powiedział, że udział Australii pogłębia napiętą sytuację w regionie. Jeżeli Australia opowie się po stronie Stanów Zjednoczonych poniesie tego konsekwencje. „Niedługo po tym jak australijski premier oświadczył, że państwo dołączy do agresywnych ruchów Stanów Zjednoczonych, odnosząc się do Paktu Bezpieczeństwa Pacyfiku, który istnieje tylko z nazwy, Australia poinformowała, że wysyła swoje wojska na amerykańskie, agresywne ćwiczenia nuklearne. To jest samobójczy akt i zapraszanie katastrofy, jest to ilustracja niedojrzałości politycznej, nieświadomości powagi obecnej sytuacji. Lepiej żeby australijski rząd poświęcił swój czas i energię na utrzymanie pokoju w swoim kraju i nie zapominał lekcji jakie otrzymał w przeszłości”.