Izrael zmienia strategię wobec Iranu
Komentatorzy w izraelskiej prasie zwracają uwagę, że premier Izraela Benjamin Netanjahu pogodził się z możliwością porozumienia między światowymi mocarstwami a Iranem. W związku z tym Izrael musi przygotować ws. Iranu długofalową strategię.
"Netanjahu pogodził się z tymczasowym porozumieniem, które sześć mocarstw planuje podpisać z Iranem. Skupia się teraz na stałym porozumieniu, w sprawie którego negocjacje będą się toczyć przez następnych sześć miesięcy. Ale obawia się, że jak to miało miejsce w wielu innych przypadkach, tymczasowe porozumienie z Iranem może okazać się permanentne" – pisze w swojej analizie na pierwszej stronie weekendowego dziennika "Haarec" Barak Rawid.
To być może wyjaśnia zmianę tonu Netanjahu, którą można było zaobserwować podczas wizyty w Moskwie, gdzie mówił, że Izrael chce "pokojowego, dyplomatycznego rozwiązania (...). Ale to musi być prawdziwe rozwiązanie".
– Długofalową strategią nie powinno być grożenie wojną, tylko zajęcie miejsca przy stole negocjacyjnym – uważa były szef Mosadu Efraim Halewy. W opinii opublikowanej w czwartek w dzienniku "Jerusalem Post" Halewy pisze, że Izrael osiągnął już jeden sukces: zmusił społeczność międzynarodową, by uznała sprawę Iranu za wspólną, a nie tylko izraelską.
– Jeśli, jak mówi premier (Netanjahu), tylko Izrael jest odpowiedzialny za swój los, to musi poczuć się do tej odpowiedzialności przy dyplomatycznych rozmowach, a nie tylko na polu bitewnym – pisał Halewy.
Inny przedstawiciel służb specjalnych Lior Akerman z Szin Bet pisze w tym samym dzienniku, że Izrael oczywiście może przeprowadzić bardzo skuteczny atak na Iran – uszkodzić infrastrukturę, zniechęcić do pewnych działań, spowolnić program nuklearny, ale nie jest w stanie całkowicie go zniszczyć. W rezultacie Izrael spotkałaby międzynarodowa izolacja i potępienie.
W tym tygodniu kwestia kryzysu relacji Izraela ze Stanami Zjednoczonymi przewijała się przez większość artykułów w lokalnej prasie, a komentatorzy nie kryli rozczarowania reakcją USA – w ich opinii mało stanowczą – na przemówienie ajatollaha Alego Chamenei, w którym duchowny przywódca Iranu nazwał Izrael "wściekłym psem".
– Świat popatrzył w inną stronę – pisał Dan Margalit w dzienniku "IsraelHayom", i dodał, że szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i amerykański sekretarz stanu John Kerry "chcą porozumienia za każdą cenę".
– Wysoko postawieni amerykańscy i izraelscy urzędnicy uważają, że niezgoda między Netanjahu a prezydentem USA Barackiem Obamą jest nie do przeskoczenia – pisał Rawid w "Haarecu". Netanjahu chciałby nakładać kolejne sankcje na Iran, aż ten "zdemontuje każdą ostatnią wirówkę".
Biały Dom uważa, że podejście na zasadzie "wszystko albo nic" jest "niebezpieczne" i spowodowałoby, że "Iran odrzuciłby negocjacje – dodał Rawid.
mp, mg, pap, fot. Domena Publiczna