GPC: Pierwsze trzy decyzje prezydenta Trumpa
Prezydent USA Donald Trump niemal od razu po piątkowym zaprzysiężeniu na stanowisko głowy państwa i szefa amerykańskiego rządu rozpoczął realizację obietnic wyborczych. Już w poniedziałek wydał trzy ważne polecenia.
Pierwsze to wstrzymanie przyjmowania do pracy nowych osób przez agencje rządowe. Według programu wyborczego Trumpa wstrzymanie zatrudnienia cywilnych pracowników przez rząd – które nie obejmie pracowników bezpieczeństwa i służby zdrowia – to pierwszy krok w walce z korupcją w Waszyngtonie. Prezydent Barack Obama pod koniec swojej kadencji próbował przyjąć do pracy jak najwięcej urzędników. Umowy tych, którzy nie zdążyli rozpocząć pracy, zostaną najprawdopodobniej anulowane.
Republikanie od lat twierdzą, że liczba pracowników federalnych jest zbyt duża, a waszyngtońska biurokracja nadmiernie rozrośnięta. W administracji Trumpa nie brakuje osób uważających, że podległe im departamenty mają za duże budżety i uprawnienia. Najskrajniejszym przykładem jest Rick Perry, nominowany na stanowisko nowego sekretarza energii, który od lat twierdzi, że Departament Energii powinien zostać zlikwidowany.
Drugim poleceniem było przywrócenie Mexico City Policy (MCP), czyli zakazu finansowania z funduszy federalnych organizacji, które zajmują się dokonywaniem aborcji. W świetle amerykańskiego prawa rząd nie może finansować zabiegów aborcji poza takimi wypadkami jak np. zagrożenie życia matki. Organizacje aborcyjne obchodziły te przepisy, zajmując się inną aktywnością medyczną (np. badaniem raka piersi) albo edukacyjną. W świetle MCP nie będzie to już możliwe. Organizacja pozarządowa świadcząca usługi aborcyjne nie będzie mogła dostać żadnego dofinansowania od rządu.
Uderzy to szczególnie w Planned Parenthood, właściciela sieci klinik aborcyjnych. Przez ostatnie lata rządowe dotacje, np. z programu Medicaid albo na prowadzenie edukacji seksualnej, stanowiły ogromną część budżetu tej korporacji. Przykładowo w 2014 r. otrzymała ponad pół miliarda dolarów z pieniędzy amerykańskich podatników
MCP od czasów Ronalda Reagana była anulowana przez każdego demokratycznego prezydenta i przywracana przez każdego republikanina. Tym razem ustawa już nie będzie anulowana przez następców Trumpa, bo chociaż on sam raczej unika ostrzejszych wypowiedzi, w jego gabinecie jest wielu zwolenników delegalizacji aborcji, łącznie z wiceprezydentem Mikiem Pence’em. Także wśród Amerykanów widać wzrost tendencji pro-life. Według najnowszego sondażu Marist aż 81 proc. Amerykanów chce ograniczenia dostępu do aborcji lub nawet całkowitej jej delegalizacji.
Trzecią decyzją nowego prezydenta było wycofanie się z Trans-Pacific Partnership (TPP) – umowy handlowej między USA a 12 innymi krajami. Deficyt handlowy USA wzrósł pod koniec 2016 r. do 42,6 mld dol. Według administracji Trumpa jednym z powodów było to, że TPP umożliwiała amerykańskim firmom przeniesienie produkcji za granicę.
Przed podpisaniem tego polecenia Trump zapowiedział, że amerykańskie firmy przenoszące produkcję np. do Meksyku będą karane cłami importowymi. Obiecał też drastyczne zmniejszenie liczby federalnych regulacji, których będą musiały przestrzegać. Nienaruszone pozostaną tylko te przepisy, które mają wpływ na bezpieczeństwo pracowników.
Obiecał również, że jego administracja obniży znacząco podatki. Obecnie duże firmy płacą 35 proc. podatku federalnego, co po dodaniu podatków stanowych wzrasta nawet do 40 proc. Według zapowiedzi Trumpa nowe podatki to maksymalnie 15–20 proc. Obniżce ulegnie też podatek dochodowy dla klasy średniej. Pozwoli to amerykańskim firmom na sprzedawanie swoich produktów w konkurencyjnych cenach nawet bez przenoszenia produkcji do krajów z tanią siłą roboczą.
Artykuł autorstwa Wiktora Młynarza ukazał się w dzisiejszym wydaniu (25.01.2017) "Gazety Polskiej Codziennie".