Niech lekarze udzielają błogosławieństwa umierającym - taki apel wystosował w sobotę biskup Bergamo na północy Włoch Francesco Beschi. To w tym mieście jest epicentrum epidemii koronawirusa. Zmarło tam ponad 500 zakażonych osób.
Na łamach dziennika "Corriere della Sera" biskup Beschi powiedział: "Naszym zadaniem jest to, by uczynić wszystko dla chorych, poszukiwać wszelkiego możliwego rozwiązania, by ich nie porzucać".
"Poprosiłem rodziny, by błogosławiły umierających rodziców i dziadków w domu, ochrzczony może błogosławić" - wyjaśnił ordynariusz diecezji.
"Kiedyś to ojciec udzielał błogosławieństwa dzieciom w chwili pożegnania. Teraz mogą robić to dzieci, a na oddziałach intensywnej terapii także lekarze i personel pielęgniarski. Nic wam nie narzucamy, ale kiedy wyczujecie, że chory ma ten rodzaj wrażliwości, sami możecie być przekazicielami znaku , błogosławieństwa, krótkiej modlitwy" - podkreślił biskup Bergamo.
Dodał też: "Nie możemy uciec od bolesnych doświadczeń tych, którzy widzą, jak ich bliscy znikają. Znam wiele osób, także naszych księży, którzy stracili ojca lub matkę, nie mogąc pożegnać się z nimi".
Biskup miasta zaatakowanego przez wirusa poinformował, że chciałby zorganizować jedną wspólną ceremonię żałobną za wszystkich tam zmarłych.
Sytuacja w tym mieście w Lombardii jest dramatyczna zarówno na przepełnionych oddziałach szpitalnych, gdzie przebywają setki osób, jak i w kostnicach oraz zakładach pogrzebowych. Tam także brakuje miejsc. Wojskowe ciężarówki wywiozły dotąd około 140 trumien z ciałami zmarłych do innych rejonów kraju, gdzie zostaną poddane kremacji.