Moskwa nie ustaje w staraniach mających na celu przekonanie o potrzebie uruchomienia Nord Stream 2. Głos w tej sprawie zabrał przedstawiciel Rosji, Władimir Czyżow. Ambasador stwierdził, że jeżeli Europa nie zgodzi się na uruchomienie gazociągu, Rosja zamierza sprzedawać go gdzie indziej.
Na te słowa odpowiedziała amerykańska dyplomacja. Przekazali oni wprost, że atak Moskwy na Kijów będzie oznaczał kres gazociągu.
- Rosja znajdzie nabywców na swój gaz, nawet jeśli Nord Stream 2 nie zostanie uruchomiony - zakomunikował w opozycji do tego Władimir Czyżow.
Według rynkowych obserwatorów, słowa urzędnika można zakwalifikować jako zwykłą groźbę. Rosja jego zdaniem jest uzależniona od europejskiego rynku zbytu. Biorąc pod uwagę eksport do Chin, który wynosi ponad 10 proc. Ilość gazu sprzedawana do Europy jest o wiele większa.
Ewentualny handel na rynku azjatycki wiążę się jednak z koniecznością budowy nowych instalacji. Sytuacja jest analogiczna w przypadku handlu z Indiami. Koszta takich inwestycji wynosiłyby setki miliardów dolarów.
Jeżeli zatem chodzi o rynkowy punkt widzenia (biorąc pod uwagę taki scenariusz), Nord Stream 2 to gazociąg „zbędny”. Zapotrzebowanie Europy wypełnia bowiem z naddatkiem, istniejący już gazociąg tranzytowy przesyłany chociażby przez Polskę i Ukrainę.