Władze Kosowa szukają sposobu rozbudowanie swojego potencjału militarnego – informuje Rzeczpospolita.
Problem mogą stanowić deputowani serbskiej mniejszości, którzy mogą blokować zmiany w ustawie o siłach bezpieczeństwa. Aktualnie Kosowskie Siły Bezpieczeństwa (KSF) są lekko uzbrojone i szkolone przez NATO. Już gdy powstawały nie były nazywane armią i wojskiem, wszystko po to by nie drażnić Serbów.
W Kosowie wciąż przebywa Polski Kontyngent Wojskowy. Główne zadanie jakie wykonują żołnierze, to patrole w rejonie odpowiedzialności oraz kontrola linii rozgraniczenia, czyli strefy granicznej pomiędzy Kosowem a Serbią.
W połowie stycznia na północy Kosowa, doszło do incydentu granicznego. Po sesji nadzwyczajnej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, serbski premier Aleksander Vucic, oskarżył Kosowo, o wysłanie sił specjalnych w celu zaatakowania pociągu z Belgradu do Mitrovicy, który budził duże kontrowersje, gdyż był takimi pierwszym pociągiem od 18 lat. – Kosowo, bez zgody NATO, wysłało 17 pojazdów opancerzonych z jednostek specjalnych. Miało to sprowokować konflikt – zauważył Vucic. Pociąg ostatecznie stanął w miejscowości Raska.