Dyplomaci Polski, państw UE oraz USA, Wielkiej Brytanii, Japonii i Szwajcarii złożyli kwiaty w miejscu śmierci demonstranta w Mińsku. „Spasibo, Dziakuj, Thank You” - skandowały tysiące ludzi przy metrze Puszkińska.
„Jesteśmy razem, żeby pokazać solidarność z tymi, którzy ucierpieli, i przypomnieć to, o czym mówią nasze rządy, domagając się zaprzestania przemocy, uwolnienia więźniów i rozpoczęcia dialogu ze społeczeństwem” – powiedział PAP ambasador RP na Białorusi Artur Michalski po złożeniu kwiatów na miejscu śmierci demonstranta przy metrze Puszkińska w Mińsku.
„Dyplomaci Polski, państw UE oraz USA, Wielkiej Brytanii, Japonii i Szwajcarii solidaryzują się z ofiarami przemocy w czasie tłumienia protestów i apelują do białoruskich władz o zaprzestanie użycia siły, uwolnienie więźniów i dialog" – dodał.
Przy metrze Puszkińska, gdzie w czasie rozpędzania protestu 11 sierpnia zginął jego uczestnik, gromadzą się codziennie mieszkańcy Mińska. W czwartek wokół stacji metra stały tysiące ludzi z kwiatami, skandując „Żywie Biełaruś” (Niech żyje Białoruś).Gdy do miejsca symbolicznie upamiętniającego zabitego podeszli dyplomaci, rozległy się okrzyki: "Spasibo, Dziakuj, Thank You!".
„To miejsce jest symboliczne, lecz takich miejsc jest wiele” – powiedział Michalski, nawiązując do trwających od niedzieli protestów, które są brutalnie rozpędzane przez milicję.
„Uważamy to za ważny gest solidarności, ponieważ dochodzi do niezwykle brutalnych akcji przemocy, są ofiary, jest wielu aresztowanych” – dodał.
„Ja mam na imię Nadzieja i ja mam tę nadzieję” – powiedziała PAP 68-letnia mieszkanka Mińska. „To nieprawda, co mówią w telewizji, że na protest wychodzą ogłupione przez jakiś spisek dzieci. Jesteśmy tu też my, starsi, emeryci” – oświadczyła.
„Proszę to powiedzieć wszystkim. Chcemy, żeby przyszedł ktoś inny, młodszy, kto zbuduje kraj, gdzie można godnie żyć. Już dość tych obietnic od lat, że średnia pensja będzie po 500 dolarów. 38 lat pracowałam w bibliotece i mam emeryturę 150 dolarów” – powiedziała.
W całym Mińsku wychodzą w czwartek na ulice tysiące ludzi, w rękach trzymając kwiaty. Protest ma charakter pokojowy. „Proszę pani, ja bym wolała, żeby to były kwiaty kupowane na wesele, a nie z takiej okazji, że ludzie muszą protestować, by ktoś ich posłuchał. Przykro, przykro patrzeć na to, co się dzieje” – powiedziała PAP sprzedawczyni w kwiaciarni w przejściu podziemnym.
W mediach pojawiają się kolejne informacje o protestach w zakładach państwowych – wraz z emerytami ich pracownicy są uważani za tradycyjny i najwierniejszy elektorat obecnego prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Jeśli protest robotników się rozszerzy, może istotnie wpłynąć na sytuację polityczną w kraju – przekonują eksperci.