Moskwa rozpatruje możliwość "przeprowadzenia uderzeń punktowych" na terenie Ukrainy w odpowiedzi na ostrzał od strony ukraińskiej w rosyjskim obwodzie rostowskim - pisze dziennik "Kommiersant" powołując się na źródło zbliżone do Kremla.
W następstwie ostrzału w rosyjskim Doniecku w obwodzie rostowskim zginęła wczoraj jedna osoba, a dwie zostały ranne.
– Nasza cierpliwość ma granice – powiedział rozmówca dziennika dodając, że strona rosyjska "dobrze wie, skąd strzelają". Jednocześnie zastrzegł, że chodzi nie o jakąś akcję o szerokim zasięgu, lecz "jedynie o jednostkowe uderzenia na pozycje, skąd jest ostrzeliwane rosyjskie terytorium".
Po wczorajszym incydencie Moskwa natychmiast przestrzegła Kijów przed "nieuniknionymi konsekwencjami", nazywając zdarzenie "agresywnym aktem dokonanym przez stronę ukraińską przeciwko suwerennemu terytorium rosyjskiemu i obywatelom Federacji Rosyjskiej".
Kijów ze swej strony zaprzecza, by to ukraińscy żołnierze stali za ostrzałem terytorium Federacji Rosyjskiej i śmiercią rosyjskiego obywatela. Podkreśla, że dowiedziono, iż wielokrotnie to prorosyjscy separatyści ostrzeliwali terytorium Rosji i ludność cywilną, by zrzucić potem winę na ukraińskich żołnierzy.
Pomysł zastosowania przez Rosję broni precyzyjnego rażenia w odwecie za incydent w obwodzie rostowskim przedstawił wczoraj także wiceprzewodniczący Rady Federacji (wyższej izby rosyjskiego parlamentu) Jegwienij Buszmin, który w izbie reprezentuje obwód rostowski.
Tymczasem eksperci pytani o zdanie przez dziennik "Kommiersant" wątpią, by Moskwa zdecydowała się na siłowy scenariusz na Ukrainie.
– Zdawać by się mogło, że ofiary wśród ludności cywilnej na terenie Rosji to ważki argument dla Rosji za przeprowadzeniem operacji wojskowej na Ukrainie w takiej czy innej formie, ale władze FR doskonale uświadamiają sobie długotrwałe następstwa takiej interwencji. Nawet w przypadku efektywnego blitzkriegu operacja wymagałaby następnie wielu wysiłków w celu utrzymania pokoju na Ukrainie i poniesienia poważnych kosztów międzynarodowych – powiedział wiceprezes Ośrodka Badań Politycznych Rosji Dmitrij Polikanow.