Bank Światowy oświadczył, że jest gotowy oszacować skalę zniszczeń i potrzeb po wybuchu w Bejrucie, a także przeznaczyć dodatkowe środki i zmobilizować darczyńców do pomocy Libanowi. Swoją pomoc zadeklarowało wcześniej także wiele państw.
Chociaż w oświadczeniu nie wymieniono żadnych kwot, Bank zapewnił, że "jest skłonny przesunąć obecne środki i poszukać dodatkowych źródeł finansowania, aby wesprzeć odbudowę życia ludzi dotkniętych katastrofą" w Bejrucie. Instytucja zapowiedziała również, że będzie starać się skłonić publicznych i prywatnych darczyńców do zaoferowania pomocy Libanowi.
Swoją pomoc finansową zaoferowały też różne państwa. Ratowników i służby medyczne wyślą lub wysłały m.in. Polska, Francja, Niemcy, Czechy, Grecja, Rosja i Węgry. Pomoc finansową w wysokości 5 mln funtów zadeklarowała Wielka Brytania. Australia obiecała 2 mln dolarów australijskich (1,4 mln USD). Udzielenie "więcej niż symbolicznej" pomocy zapowiedziała również Brazylia, jedno z największych skupisk libańskiej diaspory. Jak pisze agencja AFP, libańska diaspora we Francji i innych krajach również mobilizuje wsparcie dla ofiar.
Nie wiadomo jeszcze, jaki skutek katastrofa w Bejrucie będzie miała na negocjacje Libanu z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) w sprawie programu pomocowego dla libańskiej gospodarki, już przed katastrofą przeżywającej zapaść, na kryzys systemu bankowego i hiperinflację. Rozmowy sprawie trwają od maja i były dotąd w impasie z uwagi na odmienne szacunki strat poniesionych przez libańskie banki.
Jak zauważa agencja AP, problemem w pomocy Libanowi może być także panująca w kraju korupcja. Pomoc, oferowana temu krajowi przed katastrofą, była uzależniona od podjęcia reform, które nie były w pełni realizowane.
Australia - jeden z krajów, które zadeklarowały już konkretne kwoty pomocy finansowej - zapowiedziała, że pieniądze przeznaczy na Czerwony Krzyż i oenzetowski Światowy Program Żywnościowy.