Chicagowska policja zaczęła badać historie zabójstw kobiet. W konkretnej okolicy, od 2001 roku, doszło tam do 51 nierozwiązanych morderstw. Funkcjonariusze nie wykluczają, że za wszystkie może być odpowiedzialny seryjny morderca.
Policja poinformowała, że w mieście grasuje seryjny morderca. Chicago od lat przoduje na liście najbardziej niebezpiecznych miast w Stanach Zjednoczonych. To prawdopodobnie zniekształciło przypadki niewyjaśnionych dotąd śmierci kobiet.
Miejscowa policja, we współpracy z Federalnym Biurem Śledczym, postawiła tezę, że wiele wskazuje na to, że kobiety zabija ta sama osoba. Nadkomisarz departamentu policji Eddie Johnson powiedział, że istnieje podejrzenie, iż wszystkie zbrodnie popełnione zostały przez tą samą osobę, a sprawę ujawniono, bo policja liczy na pomoc mieszkańców. – Uwierzcie mi, gdyby było inaczej, nie mówiłbym o tym – dodał Johnson przekonując, że już nie ma większych wątpliwości, iż w mieście grasuje seryjny morderca.
51 ciał kobiet odnaleziono w opuszczonych domach lub zaułkach. "Wszystkie zostały uduszone. To przypadkowe ofiary. Nie były to osoby zamożne. Nie były też ze sobą w jakiś sposób powiązane. Ginęły w różnych częściach miasta. Wyklucza się więc raczej motyw rabunków" – wskazuje portal rmf24.pl. Większość z kobiet miała trudzić się prostytucją. Po kilku próbach oddzielenia DNA udało się i w 21 przypadkach oddzielono ten sam kod genetyczny, co może świadczyć o tym, że uduszenia dokonał seryjny morderca.
Przedstawiciel FBI poinformował, że "agenci nie spoczną dopóki nie uda się zatrzymać seryjnego mordercy". Zaapelowano również do mieszkańców o zachowanie ostrożności.