Turniej WTA w Indian Wells. Świątek odpadła w półfinale, nie obroni tytułu

Rozstawiona z numerem drugim Iga Świątek przegrała z Rosjanką Mirrą Andriejewą (nr 9.) 6:7 (1-7), 6:1, 3:6 w półfinale tenisowego turnieju WTA 1000 na kortach twardych w Indian Wells.
Nie obroni tytułu
To było trzecie spotkanie tych zawodniczek i druga porażka Świątek. Polka poprzednio uległa Andriejewej w lutym w ćwierćfinale turnieju w Dubaju, który Rosjanka ostatecznie wygrała, zostając najmłodszą w historii triumfatorką imprezy rangi 1000.
W pierwszym secie do stanu 3:3 obie tenisistki pewnie wygrywały gemy przy własnym podaniu. Pierwsza problemy z serwisem zaczęła mieć Świątek. W siódmym gemie przegrywała 15:40, ale cztery kolejne piłki padły jej łupem.
W gemie dziewiątym Polka break pointa już nie zdołała obronić i Andriejewa serwowała na zwycięstwo w secie. Świątek stratę przełamania błyskawicznie jednak odrobiła, a po chwili prowadziła 6:5.
Ostatecznie o losach seta decydował tie-break, a w nim świetnie zagrała Rosjanka. Niespełna 18-letnia zawodniczka zaczęła go od prowadzenia 3:0. Następną piłkę wygrała Świątek, ale na więcej Andriejewa jej nie pozwoliła.
To był piąty rozegrany przez Rosjankę w tym sezonie tie-break; wszystkie wygrała.
Serwowanie bez zarzutu
Po przegranym secie Świątek tradycyjnie skorzystała z przerwy toaletowej i przyniosło to pozytywny efekt. Druga partia w niczym nie przypominała poprzedniej. Już w gemie otwarcia pięciokrotna mistrzyni wielkoszlemowa przełamała Andriejewą.
Świątek natomiast serwowała bez zarzutu. Nie musiała bronić nawet jednego break pointa, a rywalkę przełamała jeszcze dwukrotnie. Stan mecz wyrównała w zaledwie 32 minuty.
Przed decydującym setem to Andriejewa skorzystała z przerwy toaletowej i również dzięki niej się przegrupowała, choć początkowo wydawało się, że inicjatywa nadal należy do Świątek.
Serwując w pierwszym gemie Polka prowadziła 40:30, a sfrustrowana Andriejewa po przegraniu trzech piłek z rzędu rzuciła rakietę na kort. Świątek jednak nie potrafiła zamknąć gema. Najpierw popełniła podwójny błąd i po chwili dała się przełamać.
Rosjanka złapała wiatr w żagle i po kilkunastu minutach prowadziła 4:1. Zryw Świątek pozwolił jej odrobić jedno przełamanie i dojść na 3:4, ale odwrócić losów meczu nie zdołała. Andriejewa zachowała zimną krew, grała skutecznie, a Świątek raz po raz się myliła.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze

"Jego marny żywot został zakończony". Trump potwierdził śmierć jednego z liderów Państwa Islamskiego