Tak o Lewandowskim byście pewnie nie pomyśleli
Robert Lewandowski grał w Zniczu Pruszków, Lechu Poznań, Borussii Dortmund, Bayernie Monachium, FC Barcelonie... Każdy z tych klubów zawdzięcza mu kawałek swojej historii.
W czasach Lewandowskiego: Piłkarski Herkules z Warszawy
W historii narodów bywają postacie, które z szarej codzienności wydobywają boski blask heroizmu. Taką postacią dla polskiego futbolu jest Robert Lewandowski, piłkarski Herkules, którego geniusz przerósł granice boisk i wpisał się w panteon nieśmiertelnych. Polska nie miała i prawdopodobnie j nigdy nie będzie miała takiego zawodnika. Ktoś mógłby zapytać, czy to nie przesada – przecież futbol zna wielu wielkich. Odpowiedź jest jedna: nie. Lewandowski to ewenement, unikalne połączenie talentu, ciężkiej pracy i wytrwałości.
Żyjemy w czasach, gdy futbol wzbił się na nieosiągalny dotąd poziom – czasach Messiego, Ronaldo i Lewandowskiego. Trójki geniuszy, którzy na zawsze zmienili postrzeganie gry w piłkę. Takie czasy przeżywała najlepsza koszykarska liga świata, gdy występowało w niej trzech wirtuozów przyćmiewających wszystko, co było przed nimi i po nich. Magic Johnson, Larry Bird i Michael Jordan zmienili koszykówkę tak, jak Messi, Ronaldo i Lewandowski zmieniają teraz piłkę nożną. Doświadczymy tego i poznamy to głębiej, kiedy zabraknie ich na boiskach.
Ale wśród tych trzech wielkich piłkarzy Robert Lewandowski wyróżnia się czymś jeszcze. To polski chłopak z Warszawy, który zaczynał od trzeciej ligi w Zniczu Pruszków, a potem – krok po kroku – zdobywał kolejne szczyty: Lech Poznań, Borussia Dortmund, Bayern Monachium, Barcelona. Każdy z tych klubów zawdzięcza mu kawałek swojej historii.
Kamień milowy: 100 goli w Lidze Mistrzów
Podczas meczu Barcelony z Brestem, zdobywając dwie bramki, Lewandowski jako trzeci zawodnik w historii przekroczył magiczną barierę 100 goli w Lidze Mistrzów, dołączając do Messiego i Ronaldo. Zrobił to w zaledwie 125 meczów – co daje mu lepszą średnią bramek na mecz niż wspomniani giganci.
Jego przygoda z tymi elitarnymi rozgrywkami zaczęła się 13 września 2011 roku w barwach Borussii Dortmund. Na pierwszego gola musiał czekać nieco ponad miesiąc, ale gdy 19 października trafił do siatki Olympiakosu Pireus, rozpoczął marsz po rekordy. Od tamtej pory przeżył wiele historycznych chwil: cztery gole wbite Realowi Madryt w półfinale LM w 2013 roku, czteropak przeciwko Crvenie Zvezdzie w 2019 roku zdobyty w rekordowym czasie 14 minut i 31 sekund, triumf w Lidze Mistrzów z Bayernem w 2020 roku czy miano najlepszego strzelca tych rozgrywek.
Heros pracowitości i talentu
Lewandowski to jednak więcej niż statystyki. To symbol wytrwałości, niezłomności i perfekcji. Jego zawodowa postawa, profesjonalizm i zdrowy styl życia sprawiają, że w wieku 36 lat wciąż jest na szczycie. Przekroczył barierę 600 bramek w karierze klubowej, zdobył 28 trofeów, w tym mistrzostwa Niemiec, Hiszpanii, korony króla strzelców Bundesligi i La Liga.
Dla polskiej reprezentacji zagrał 156 razy, zdobywając 84 gole, co czyni go rekordzistą wszech czasów. Jego pierwszy gol w narodowych barwach padł w meczu z San Marino, gdy miał zaledwie 20 lat. Dziś, jako kapitan, od ponad dekady prowadzi biało-czerwonych, inspirując miliony Polaków.
Żyliśmy w czasach Lewandowskiego
Historia ludzkości ma swoich gigantów: Hektora, Achillesa, Herkulesa. W czasach nowożytnych mamy Jordana, Małysza, Lewandowskiego. To postacie, które przekraczają granice ludzkich możliwości, inspirują do wielkości i przypominają, że talent wymaga ciężkiej pracy, a sukces nigdy nie przychodzi łatwo.
Obok Adama Małysza, Robert Lewandowski to największy polski sportowiec XXI wieku i najlepszy piłkarz w historii polskiej piłki, ale nie jest tylko sportowcem. To ikona, która daje nam wiarę w siebie, pokazuje, że Polacy mogą osiągać światowy poziom. Dziś to także największy ambasador Polskości na świecie. Lewandowskiego znają europejscy emeryci, azjatyccy bankierzy i dzieci Ameryki Południowej, a nawet afrykańscy nastolatkowie, którzy nie mają telewizji. W sportowym wymiarze, za kilka lat, oglądając klipy z serii "przeżyjmy to jeszcze raz" czy "wzruszające chwile polskiego sportu", będziemy odwołując się do "dziś" mogli powiedzieć, że żyliśmy w czasach Lewandowskiego...
Źródło: Republika