Dziś kibice piłkarskich Mistrzostw Europy mogą emocjonować się nie trzema, a tylko dwoma spotkaniami. Już w pierwszym z nich doszło do nie lada sensacji w której Węgrzy pokonali Austrię 2:0.
Reprezentacja Austrii była obok Belgii stawiana w roli czarnego konia tego turnieju. Może nie wszyscy wróżyli jej wygrania Mistrzostw Europy, jednak wyjścia z grup nikt nie podważał. W pierwszym meczu na tegorocznym Euro, piłkarze Kollera mierzyli się z Węgrami. ,,Madziarom” mało kto dawał szanse na awans z grupy, w której grają jeszcze Islandia i Portugalia. W dzisiejszym meczu nowym rekordzistą mistrzostw Europy zostanie Gabor Kiraly. Węgier ma dziś 40 lat i 74 dni, dzięki czemu wyprzedzi Lothara Matthäusa, który w 2000 roku grał z Portugalią mając 39 lat i 91 lat.
Spotkanie lepiej rozpoczęli Austriacy. Starali się konstruować atak pozycyjny i spokojnie wymieniać piłkę między sobą. Mocny pressing mógł przynieść efekt w postaci gola już w 2. Minucie spotkania, kiedy to z dystansu uderzył Alaba lecz futbolówka trafiła w słupek. Pomimo dobrego pressingu Austriaków gra toczyła się od głównie w środku pola. W pierwszej połowie mecz delikatnie rozczarował ponieważ na placu gry nie dzieło się szczególnie za dużo. Mecz dość wyrównany wyrównany. Obie drużyny stworzyły mniej więcej taką samą liczbę sytuacji strzeleckich, ale Węgrzy nie trafiali w bramkę, a Austriaków zatrzymali Kiraly i słupek.
W drugiej połowie kibice liczyli, że obie ekipy podkręcą tempo gry. Jednak nic z tego, mecz widowiskiem nie wiele różnił się od tego z pierwszej części. Z czasem coraz śmielej zaczęli atakować Węgrzy, którzy uśpili czujność rywali. W 63 minucie stało się coś czego, oprócz Węgierskich kibiców, chyba nikt się nie spodziewał. Wynik spotkania otworzył Salai, który pomimo zbyt dalekiego wypuszczenia sobie piłki, zdołał dopaść do futbolówki i kopnąć ją do siatki pod ręką Almera. Sensacja wisiała w powietrzu. Austriacy chcieli za wszelką cenę wyrównać, lecz zamiast tego drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę za ostry faul w ataku otrzymał Dragovic. Do czasu pierwszego gola mecz Austrii z Węgrami był nudny, na murawie nie działo się zbyt wiele, ale potem obraz spotkania zmienił się o 180 stopni. Węgrzy zagrali bardzo szczelnie w defensywie, nie pozwalali Austriakom na stwarzanie zbyt wielu okazji do strzelania gola, chociaż mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie wspomniany strzał Alaby z pierwszej połowy wpadł do siatki. Kibice Austrii do końca wierzyli, że ich piłkarzom uda się zdobyć gola na wagę remisu. Te marzenia rozwiał w końcówce meczu Stieber ustalając wynik meczu na 2:0.
Sensacja stała się faktem. Zespół który miał oddawać punkty rywalom w swojej grupie, stał się głównym kandydatem do awansu do 1/8 finału. Austriacy muszą przełknąć gorycz porażki i bardzo poważnie zastanowić się jak zdobyć punkty w starciu z silną Islandią i Portugalią. Dzięki zwycięstwu Węgrów grupa F znacznie nabrała kolorów.