Rywalizacja w grupie C
Rywalizacja w grupie C piłkarskich mistrzostw Świata zapowiada się niezwykle interesująco. W jej ramach swoje piłkarskie umiejętności zaprezentują gracze z Grecji, Kolumbii, Japonii i Wybrzeża Kości Słoniowej. Choć drużyna z Ameryki Południowej wydaje się być zdecydowanym faworytem do awansu, to przed fanami piłkarskich zmagań sześć meczy pełnych sportowej rywalizacji, gdzie o awansie zespołu do następnej rundy mogą zdecydować cechy wolicjonalne.
Oprócz Kolumbii, która w ocenie piłkarskich ekspertów i bukmacherów jest nie tylko typowana, jako absolutny faworyt do wyjścia z grupy, ale upatruje się w niej również czarnego konia turnieju, ciężko wskazać drużynę, która miałaby dołączyć do rozgrywek w 1/8 brazylijskiego mundialu.
Los Cafeteros, jak jest nazywana drużyna z Ameryki Południowej, do Brazylii przyjechała bez swojej największej gwiazdy, napastnika AS Monaco – Radamela Falcao. Jednakże pomimo straty tak znaczącego zawodnika, trener Jose Pekerman nie wątpi w dobry występ powołanych przez siebie zawodników. Nie jest to postawa niepoparta racjonalnymi argumentami. Kolumbia aktualnie zajmuje 8 miejsce w rankingu FIFA, w eliminacjach do MŚ zajęła 2 miejsce zaraz za Argentyną. W przygotowaniach do mundialu zremisowała z wczorajszymi pogromcami Hiszpanów – Holendrami, z ostatnich 10 rozegranych meczy przegrała jeden z Urugwajem.
Ogromny wpływ, na jakość gry prezentowanej przez graczy Los Cafeteros ma osoba trenera Jose Pekermana. To właśnie po przyjściu tego specjalisty, po 16 latach Kolumbia ponownie zawita na mundialowych stadionach. Pekerman poukładał i ukształtował styl gry Kolumbijczyków. Wydaje się, że drużyna z Ameryki Południowej ma wszystko, co potrzebne nie tylko na wyjście z grupy, ale i odegranie ważnej roli w tych mistrzostwach.
Gdyby o sukcesach drużyn narodowych decydowały kwestie finansowe Grecy pewnie nie mieliby przyjemności oglądać na żywo nowo wybudowanych stadionów, czy też żywiołowo przeżywających mistrzostwa mieszkańców kraju kawy. Na szczęście „zera na koncie” nie decydują o sukcesach sportowych i ponownie będziemy mieli przyjemność oglądać zespół, którego cechą charakterystyczną jest żelazna defensywa i zdyscyplinowanie taktyczne.
Styl gry Greków nie uległ zmianie od sukcesu na EURO 2004. Ojca tamtego sukcesu Otto Rehhagela zastąpił Fernando Santos, który również w grze stricte defensywnej upatruje szanse swojej drużyny na awans do 1/8. Taka taktyka poskutkowała sukcesem w eliminacjach, w których Grecy stracili tylko cztery bramki. Niestety w grze ofensywnej drużyna z półwyspu bałkańskiego nie jest już tak skuteczna, pomimo że w ataku grają zawodnicy o dość ciekawej charakterystyce. Faktycznie osoba Giorgosa Samarasa bardziej jest kojarzona z charakterystycznymi włosami niż ze spektakularnymi golami, to obok niego zagrają młodzi zawodnicy Kostas Mitroglou i Ioannis Fetfatzidis. Szczególnie warto zwrócić uwagę na grę tego pierwszego, który rozegrał bardzo dobry sezon w barwach angielskiego Fulham.
Do awansu poprowadzi ich weteran Giorgos Karagounis, który zapewne ma w pamięci sukces na mistrzostwach Europy. Dla Grecji wyjście z grupy byłoby sporym sukcesem i powiewem przyjemnego optymizmu dla uwikłanych w finansowe tarapaty jej obywateli.
Zespół z kraju kwitnącej wiśni przyjeżdża do Brazylii z jasno postawionym zadaniem – wyjściem z grupy. Nie jest to „mission imposible” dla Japończyków, w których szeregach grają utalentowani zawodnicy. Szczególnie istotni są pomocnicy Keisuke Honda i Shinji Kagawa, którzy są gwiazdami owej drużyny, to na nich stoi w dużej mierze odpowiedzialność za wynik osiągnięty przez piłkarskich samurajów.
Za przygotowanie zespołu odpowiada Alberto Zaccheroni, który do Brazylii zabrał stosunkowo młodą i niedoświadczoną drużynę. Dla Japonii są to piąte kolejne MŚ, na których wystąpi. Jednakże nigdy nie udało jej się awansować dalej niż do 1/8 rozgrywek. Czy tym razem jej się to uda przekonamy się w ciągu najbliższych dni.
Ostania drużyna uzupełniająca stawkę w grupie C jest drużyna Wybrzeża Kości Słoniowej. Afrykańczycy na poprzednich mundialach mieli sporego pecha. Na turniejach w Niemczech i RPA trafiali do tzw. „grup śmierci” i zmagania kończyli na rozgrywkach fazy grupowej. Tym razem los się uśmiechnął do Didiera Drogby i jego kolegów. Najbardziej utalentowana generacja piłkarzy z tego kraju na czele ze wspomnianym Drogba ale również Yaya i Kolo Toure ma szanse odnieść sportowy sukces na brazylijskim mundialu.
Na owym sukcesie zapewne najbardziej zależy Drogbie, dla którego jest to zapewne ostatni turniej tej rangi. Były napastnik Chelsea Londyn ma za sobą wspaniała karierę klubową, do pełni szczęścia brakuje mu sukcesów z reprezentacją. Czy tym razem mu się uda i będzie mógł odejść w chwale piłkarza w pełni spełnionego? Odpowiedź na to pytanie jak i inne przyniosą kolejne mecze, które miejmy nadzieje zostaną rozegrane bez sędziowskich pomyłek i skandali.