Piękne gole, dużo emocji i czerwona kartka, tak można by podsumować spotkanie pomiędzy Tottenhamem, a Arsenalem. W starciu drugiej z trzecią drużyną ligi angielskiej padł remis 2:2.
Potyczki Kogutów z Kanonierami zawsze wywołują u kibiców wielki emocje. Tym razem ze względu na wysoką pozycję w tabeli obu drużyn mówiło się, że ten mecz może mieć kluczowe znaczenie w walce o mistrzostwo Anglii. Przed spotkaniem na White Heart Lane, Arsenal tracił do gospodarzy 3 punkty.
Od początku spotkania znaczącą przewagę uzyskał Tottenham. Zespół Pochettino raz po raz groźnie atakowała bramkę strzeżoną przez Davida Ospinę, jednak zastępujący kontuzjowanego Petra Cecha bramkarz gości był tego dnia świetnie dysponowany. Arsenal przez większość pierwszej połowy zdawał się bezradny, wszystko jednak odmieniło się nagle w 39 minucie, kiedy piłkarze Arsene'a Wengera rozegrali koncertową akcję. Wellbeck zagrał w poprzek pola karnego do wchodzącego Bellerina, ten choć znajdował się w dogodnej pozycji do strzału, obsłużył jeszcze płaskim podaniem Ramseya, który szalenie efektownym uderzeniem piętą otworzył wynik meczu. Do przerwy Tottenham nie zdążył już odpowiedzieć i schodził do szatni przegrywając 0:1.
Stracona bramka źle wpłynęła na gospodarzy, którzy w pierwszych minutach drugiej części gry nie potrafili odnaleźć rytmu z początku spotkania. Wtedy rywalom z pomocą przyszedł jednak Francis Coquelin, pomocnik Arsenalu w niegroźnej sytuacji wszedł ostrym wślizgiem w nogi Kane'a, za co otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Kanonierzy musieli więc od 55 minuty radzić sobie w dziesiątkę.
Na konsekwencje gry w przewadze nie trzeba było długo czekać. Tottenham w ciągu 120 sekund strzelił dwie bramki i wyszedł na prowadzenie. Najpierw w 60 minucie w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym najlepiej odnalazł się Toby Anderweireld i z bliskiej odległości pokonał Ospinę. Następnie, dwie minuty później, pięknym, technicznym strzałem popisał się Harry Kane wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 2:1. Na początku tej ostatniej akcji mógł być odgwizdany spalony, sędzia jednak nie zareagował.
Pomimo liczebnego osłabienia Arsenal zdołał jeszcze odpowiedzieć. Po podaniu od Bellerina, dokładnym, płaskim uderzeniem z pierwszej piłki popisał się Alexis Sanchez. Był to pierwszy gol strzelony przez Chilijczyka od października. Mimo zaciętej końcówki żadnej z drużyn nie udało się już zmienić wyniku. Z remisu chyba najbardziej zadowolone jest liderujące tabeli Leicester, które w tej chwili ma dwa punkty przewagi nad drugim Tottenhamem, a w dzisiejszym meczu z Watfordem będzie miało jeszcze szansę na powiększenie tej różnicy. Arsenal pozostał na trzeciej pozycji, cztery „oczka” przed Manchesterem City.