NBA: Pierwsza porażka Golden State Warriors
Nie ma już w tym sezonie ligi NBA drużyny, która nie doznała porażki. W niedzielę po raz pierwszy z parkietu zeszli pokonani koszykarze Golden State Warriors, którzy ulegli na wyjeździe Phoenix Suns 95:107.
"Wojownicy" przystąpili do meczu osłabieni brakiem kontuzjowanego Klaya Thompsona. Brak czołowego strzelca długo im nie doskwierał i po trzech kwartach prowadzili 79:71. Gospodarze losy rywalizacji odwrócili w ostatniej części pojedynku, który wygrali różnicą 20 punktów.
- Cały czas powtarzałem moim zawodnikom żeby byli cierpliwi, że naszą siłą jest głęboki, wyrównany skład i być może dopadniemy ich dopiero w końcówce meczu - powiedział trener Suns Jeff Hornacek.
Rezerwowi "Słońc" zdobyli aż 48 punktów, a zawodnicy z ławki Warriors - 17.
- Zamiast w czwartej kwarcie wbić im ostatniego gwoździa do trumny, daliśmy okazję, by wrócili do gry. Popełniliśmy kilka prostych błędów, które bezwzględnie wykorzystali - ocenił najlepszy w pokonanej drużynie Stephen Curry - 28 pkt i 10 asyst. Miał jednak także aż 10 strat.
Wśród zwycięzców prym wiedli Isaiah Thomas - 22 pkt oraz Słoweniec Goran Dragic i Gerald Green - po 19.
To była nie tylko pierwsza porażka w sezonie Warriors, ale także pierwsza w karierze ich trenera Steve'ego Kerra. 49-letni, pięciokrotny mistrz NBA z Chicago Bulls i San Antonio Spurs dopiero rozpoczął karierę szkoleniową. Wcześniej był m.in. generalnym menedżerem... Phoenix Suns.
- Dostaliśmy to, na co zasłużyliśmy. Popełniając aż 27 strat byliśmy swoim największym wrogiem - przyznał Kerr.
Z pierwszego sukcesu w sezonie cieszyli się natomiast koszykarze Los Angeles Lakers. We własnej hali zwyciężyli Charlotte Hornets 107:92. Po 21 punktów zdobyli dla "Jeziorowców" Kobe Bryant i Jeremy Lin. Wśród pokonanych wyróżnił się Al Jefferson - 23 pkt.
- Po meczu w szatni nie było atmosfery święta. Mam nadzieję, że to spotkanie uświadomi moim zawodnikom, że mogą zwyciężać - powiedział trener Lakers Byron Scott.
Bez wygranej pozostaje więc już tylko ekipa Philadelphia 76ers. Tym razem uległa na wyjeździe Toronto Raptors aż 88:120. DeMar DeRozan zdobył dla zwycięzców 24 pkt. Kanadyjska drużyna z bilansem 6-1 prowadzi w Konferencji Wschodniej.
Ciekawie zapowiadające się spotkanie było w Dallas, gdzie Mavericks podejmowali finalistów poprzedniego sezonu - Miami Heat. Goście wygrali 105:96, a Brytyjczyk sudańskiego pochodzenia Luol Deng zdobył dla nich 30 pkt. Po 20 dołożyli Chris Bosh i Dwyane Wade. Bosh miał także 10 zbiórek, a Wade tyle samo asyst. Dla pokonanych 23 punkty uzyskał Monta Ellis.