Irlandczycy, dzięki bramce strzelonej na pięć minut przed końcowym gwizdkiem sędziego, rzutem na taśmę wydarli awans do 1/8 finału. Strzelcem decydującego gola był Robbie Brady.
Antonio Conte, pewny awansu z pierwszego miejsca swojego zespołu, oddelegował do gry z Irlandczykami eksperymentalną jedenastkę złożoną z drugoplanowych graczy. Były trener Juventusu Turyn i przyszły menadżer Chelsea Londyn dokonał aż ośmiu zmian względem ostatniego meczu ze Szwecją. Na ławce usiedli m.in. Gianluigi Buffon, Georgio Chiellini, Leonardo Bonucci, Daniele de Rossi i Graziano Pelle. Zmiany personalne w wydatny sposób wpłynęły na grę Squadra Azzurra. Włosi w starciu z Irlandczykami nie stanowili takiego monolitu, którym zachwycaliśmy się w ich pierwszym meczu z Belgami. Brakowało im zgrania i wzajemnego zrozumienia. W szczególnie negatywny sposób odbiło się to na grze ofensywnej. Podopieczni Antonio Conte w ciągu 90. minut oddali zaledwie 5 strzałów na bramkę Darrena Randolpha.
Natomiast Irlandczycy od samego początku prezentowali dużo większą determinację i chęć do gry. W końcu walczyli o swoje być albo nie być na francuskim turnieju. Po dwóch pierwszych spotkaniach, podopieczni Martina O'Neilla zgromadzili zaledwie punkt po remisie ze Szwecją. Jeśli chcieli się pokusić o awans z trzeciego miejsca, w starciu z Włochami musieli zdobyć trzy punkty.
Jednak Irlandczycy pomimo ogromnej determinacji mieli problem ze stwarzaniem groźnych sytuacji. Ich główną bronią były stałe fragmenty gry, ale ani razu nie udało im się zaskoczyć Salvatore Sirigu.
Dopiero po 85. minutach walki udało im się zdobyć upragnioną bramkę. Wesley Hoolahan dośrodkował wprost na głowę Robbiego Brady'ego, który bez większych problemów umieścił piłkę w siatce. Irlandzcy kibice wpadli w szał radości, podobnie jak ich ulubieńcy. Łzy szczęścia pojawiły się na twarzy Robbiego Keana. Gdyż skromne zwycięstwo nad Squadra Azzurra, przeniosło Irlandczyków wprost do 1/8 finału, gdzię zmierzą się z gospodarzem turnieju – Francją.
Natomiast Włosi już po dwóch meczach zapewnili sobie promocje z pierwszego miejsca. Jednak los nie był dla nich łaskawy, ponieważ w najbliższy poniedziałek o godzinie 18 w podparyskim Saint-Denis zmierzą się z obrońcami tytułu – Hiszpanami.