W piątek rozegrano pierwsze spotkania drugiej kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Pogoń zremisowała na swoim stadionie z Koroną, zaś Arka Gdynia niespodziewanie rozbiła u siebie Wisłę Kraków 3:0.
Druga kolejka Ekstraklasy rozpoczęła się w Szczecinie meczem Pogoni z Koroną. Oba zespoły w pierwszych spotkaniach doznały porażek i w piątkowa potyczka była dla nich okazją do rehabilitacji. W pierwszej połowie kibice na stadionie Portowców oglądali ciekawe spotkanie. Na początku to gospodarze wykazywali więcej inicjatywy kilkakrotnie zagrażając bramce Peskovicia. W końcu w 20 minucie bramkarza gości pięknym strzałem z dystansu pokonał wychowanek Pogoni 21-letni Dawid Kort. Po stracie gola do ofensywy ruszyli goście. Najpierw po strzale głową Diawa piłka trafiła w poprzeczkę, następnie po złym wyjściu bramkarza Pogoni Sekulski strzelając na niemal pustą bramkę trafił w słupek. W końcu zawodnikom Korony udało się doprowadzić do wyrównania. W 42 minucie Pilipczuk dostał znakomite podanie z głębi pola od Aankoura i mimo asysty obrońcy zdołał wejść w pole karne i pokonać bramkarza. W drugiej połowie obraz gry zmienił się niestety na gorsze. Żadna z drużyn nie potrafiła zagrozić bramce rywala, a gra toczył się głównie w środku pola. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów
Tegoroczny beniaminek Ekstraklasy Arka Gdynia w piątek po raz pierwszy w tym sezonie miał okazję zaprezentować się przed własną publiczność. Zadanie przed piłkarzami z wybrzeża było niełatwe bowiem przyszło im się mierzyć z Wisłą Kraków, która udanie zainaugurowała sezon zwycięstwem z Pogonią Szczecin. Gdynianie odważnie podeszli do tego spotkania i już w 9 minucie objęli prowadzenie, dzięki uderzeniu Kakoko i rykoszecie od obrońcy. Niesieni dopingiem gospodarze kontynuowali ataki i niedługo później było 2:0 , po tym jak Zjawiński wykorzystał błąd bramkarza. W końcówce pierwszej połowy bliski zdobycia kontaktowego gola był Boguski. Piłka po strzale skrzydłowego Wisły odbiła się od obrońcy i wylądowała na poprzeczce. W drugiej połowę inicjatywę miał zespół z Krakowa, który próbował odrobić straty. Gospodarze jednak skutecznie się bronili, a w 80 minucie podwyższyli jeszcze prowadzenie, sędzia podjął bowiem dyskusyjną decyzję o podyktowaniu karnego za zagranie ręką Zachary. Jedenastkę wykorzystał ustalając wynik meczu Marcus Da Silva.