W Warszawie odbyły się cztery manifestacje organizowane przez Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Media informują o kilkudziesięciu tysiącach protestujących m.in. policjantów, strażaków, nauczycieli i rolników. Teraz związkowcy opuścili już stolicę, ale warszawiacy jeszcze przez kilka godzin musieli liczyć z poważnymi utrudnienia w ruchu.
"OPZZ walczy o rozwiązania, które dotyczą wszystkich Polaków, niezależnie od przynależności organizacyjnej i światopoglądu. Projekty odpowiednich ustaw naszego autorstwa od lat zalegają w sejmowej zamrażarce. Domagamy się między innymi:
- wzrostu najniższego wynagrodzenia miesięcznego do 50% średniej płacy i wprowadzenia minimalnej stawki za godzinę pracy niezależnie od formy zatrudnienia,
- zamiany umów „śmieciowych” na umowy o pracę,
- wzrostu wynagrodzeń dla pracowników sfery budżetowej,
- obniżenia podatków dla osób najmniej zarabiających,
- prawa do przechodzenia na emeryturę w zależności od stażu pracy,
- wprowadzenia branżowych układów zbiorowych pracy." - napisano w liście otwartym OPZZ.
Zgodnie z zapowiedziami związkowców,odbyły się cztery przemarsze, a wszystkie grupy spotkały się pod kancelarią premiera. Nauczyciele protestowali też przed budynkiem Ministerstwa Edukacji Narodowej, gdzie na spotkanie wyszła im Joanna Kluzik-Rostkowska. Minister odebrała z rąk związkowców petycję a także przemawiała do tłumu zebranych.
Odbył się także stacjonarny protest przed gmachem przedstawicielstwa Komisji Europejskiej przy skrzyżowaniu ulic Świętokrzyskiej i Jasnej. Zebrani sprzeciwiali się umowie o wolnym handlu między Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi (TTiP). Protesty przeciwko TTiP odbywały się dzisiaj w wielu miastach na całym świecie m.in. w Nowy Jorku i Londynie.
#ZNP ruszyła manifestacja. pic.twitter.com/nke1aw7h6L
— JKunowski (@JKunowski) kwiecień 18, 2015
Groźba powrotu
Protest był zapowiadany już w na początku marca, kiedy przewodniczący rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski złożył na ręce podsekretarza stanu Tadeusza Nalewajki listę postulatów związkowców, zastrzegając, że w wypadku ich odrzucenia protestujący powrócą do stolicy.
– Zawieszamy protest, ponieważ rolnicy po miesiącu protestów muszą wrócić na pola (...) Chcemy się tak zorganizować, że jeśli minister odrzuci nasze postulaty, to wrócimy do Warszawy na traktorach i rozpoczniemy protesty i blokady w całym kraju – mówił 2 marca Izdebski. CZYTAJ WIĘCEJ...
"Nawet praca nie chroni przed biedą"
Komentując działania związkowców z OPZZ, Andrzej Radzikowski wiceprzewodniczący organizacji podkreślał na antenie Telewizji Republika, że obecnie "nie można już czekać" i dlatego protestujący wracają do Warszawy.
– Mamy wzrost gospodarczy a nie rosną wynagrodzenia (...) mamy dzisiaj w Polsce taką sytuację, że nawet praca nie chroni przed biedą – mówił wiceprzewodniczący OPZZ. Jak tłumaczył, dla polityków nigdy nie ma dobrego momentu, żeby zająć się pewnymi problemami. – Zawsze po wyborach, albo przed wyborami (...) ale w naszej ocenie to jest optymalna data – dodał. CZYTAJ WIĘCEJ...