– Umówmy się, jak się spojrzy na tych kodomitów, to widać gołym okiem, że są walnięci, w takim sensie, że są rozhisteryzowani, wprowadzeni w stan psychozy. W jakimś sensie porównywalny do tego, jak to obozy totalitarne robiły, czyli budowanie poczucia zagrożenia, budowanie obrazu odczłowieczonego przeciwnika, budowanie obrazu, że ten przeciwnik jest wszędzie – powiedział w "Chłodnym okiem" publicysta Rafał Ziemkiewicz.
Ziemkiewicz odniósł się w programie do artykułu "Gazety Polskiej Codziennie", który opisuje śledztwo dot. korupcji w armii. Gazeta ustaliła, że śledczy dysponują nagraniem, na którym widać, jak ówczesny przewodniczący sejmowej komisji obrony Stefan Niesiołowski otrzymuje zawiniętą reklamówkę od przedsiębiorcy, który został zatrzymany w śledztwie. CZYTAJ WIĘCEJ
"Jestem gotów odszczekać to, że Stefan Niesiołowski jest uczciwym wariatem"
Publicysta przyznał, że zawsze mu się wydawało, że Niesiołowski, to tylko biedny, chory psychicznie człowiek, którego z bezwzględną cynicznością wykorzystywał Donald Tusk, jako bulteriera, ale prawda może być zupełnie inna. – "GPC" ma dostęp do materiałów ze śledztwa. Oczywiście, że sprawa jest delikatnie mówiąc rozwojowa, nie chcę nic przesadzać, ale taki film istnieje (…) zobaczymy, jak będzie, ale jestem gotów odszczekać to, że Stefan Niesiołowski jest uczciwym wariatem – dodał.
"Od tego czasu jest psycho-Stefan"
Ziemkiewicz przypomniał również, że Stefan Niesiołowski został kiedyś upokorzony przez jednego z braci Kaczyńskich, ponieważ chciał startować z Łodzi do Senatu, ale ostatecznie został wyrzucony z PiS-u. – Udzielał w łódzkiej prasie fajnych wywiadów, że PO to "zbieranina gorsza od Samoobrony", że to "durni liberałowie wszyscy zniszczą" (…) od tego czasu jest psycho-Stefan, którego z namy z wyszczerzonymi zębami – powiedział.
"Tacy ludzie, jak redaktor Kurski i inni macherzy otwierają butelkę z ginem"
Dziennikarz "Do Rzeczy" przywołał również główny temat tygodnika sprzed dwóch tygodni, czyli wywiad z psychiatrą prof. Święcickim na temat środowiska Komitetu Obrony Demokracji. Ziemkiewicz wskazał, że "Gazeta Wyborcza" zareagowała na niego oburzeniem, a także porównała go do nagonki antysyjonistycznej z 1968 roku. Publicysta podkreślił jednak, że prof. Święcicki po to ma fachową wiedzę, żeby jej używać, zaś psychiatra nie diagnozował konkretnych osób, ale opisywał pewne zachowania. – Z pełną świadomością tacy ludzie, jak redaktor Kurski i inni macherzy otwierają butelkę z ginem myśląc, że zaszkodzi to Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale to może zaszkodzić nam wszystkim – ocenił.