Ziemkiewicz: Quo vadis, Ojcze Święty? I nas dokąd prowadzisz?
"Skąd mają wierni czerpać wzorce i siłę do postawy innej, do dawania codziennego świadectwa swej wiary, gdy taki właśnie przykład ciągłego cofania się, uległości, poddawania prawd wiary wymogom chwili bieżącej daje im Kościół hierarchiczny i sam Papież? Jak ma się w tej sytuacji zachować katolik? Wolno mu wreszcie zapytać: Quo vadis, Ojcze Święty? I nas dokąd prowadzisz?" – pyta publicysta Rafał Ziemkiewicz.
Z wszelką krytyką mojego obraźliwego tłitu o Papieżu zgadzam się z góry
W ubiegłym tygodniu publicysta zaszokował część opinii publicznej wpisem na Twitterze, w którym oznajmił, że "Papież to idiota". W związku z tymi słowami zostało nawet złożone zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez... Jana Kapelę z lewicowej "Krytyki politycznej". Zdaniem publicysty wpis Ziemkiewicza mógł stanowić obrazę głowy państwa Watykan.
Sam Zienkiewicz rozumie krytykę pod swoim adresem. "Proszę to nazywać jak kto chce. Chamstwem, skandalem, niedopuszczalnym przekroczeniem granic przyzwoitości – z wszelką krytyką mojego obraźliwego tłitu o Papieżu zgadzam się z góry" - czytamy w najnowszym Subotniku. Publicysta przeprasza wszystkich urażonych, jednak żąda, aby przed wymierzeniem kary wysłuchać tego, co ma do powiedzenia.
Kościół, w który wierzę, schodzi na dziady. To straszne
"Mój tłit – którego nie ma już potrzeby więcej powtarzać, spełnił swą rolę – składał się z trzech słów. Dwa pierwsze służyły temu, by zwrócić uwagę na trzecie. To trzecie, przypomnę, brzmiało: „straszne” - zaczyna i przechodzi do meritum:
"Co jest straszne? To, że Kościół, w który wierzę, schodzi na dziady. Że ugina się przed polityczną poprawnością, przed modą, poszukuje akceptacji w oczach swoich wrogów, wstydzi się swojej Tradycji i zamiast mówić „tak, tak – nie, nie” stara się dla przypodobania zdeprawowanym ludziskom jakoś im surowość przykazań słodzić i relatywizować" - przekonuje Ziemkiewicz.
Publicysta przyznaje, że dał się zwieść propagandowej manipulacji, która zniekształciła słowa papieża. Tego się wstydzi. Tylko tego, bo to, co powiedział chciał powiedzieć już dawno.
Jesteś Papieżem! Następcą Chrystusa na Ziemi!
"Zareagowałem pochopnie, zapewne dlatego, że wcześniej, gdy tak chciałem i powinienem zareagować, zabrakło mi tej odwagi, która teraz przyszła, może zbyt szybko" - wyjaśnia. Ziemkiewicz przywołuje sytuację w której "Papież Franciszek, pytany o występki hierarchy-homoseksualisty, odparł efektownie: „a kimże ja jestem, aby go osądzać?" i wyraźnie oburzony tego rodzaju zachowaniem piotrowego następcy odpowiada:
"Na litość – jak to, kim? Papieżem! Następcą Chrystusa na Ziemi! Któż może być bardziej powołany do tego, by siejącego zgorszenie biskupa osądzić i by wyraźnie potępić, nie tyle jego samego, co jego grzech? Jeśli Ojciec Święty się od tego uchyla – to kto ma wskazywać biednym katolikom, gdzie jest dobro, a gdzie zło?" - pyta.
Zdaniem Ziemkiewicz - choć wypowiedz o królikach była faktycznie zmanipulowana - to niejednokrotnie zdarzały się papieżowi wypowiedzi, który budziły sprzeciw, bo przyjmowali ją z entuzjazmem najbardziej zagorzali przeciwnicy Kościoła i samego Chrystusa. Publicysta przytacza słowa papieża mówiące o tym, że Kościół kocha homoseksualistów.
"Przecież każdy człowiek z elementarnym pojęciem o mediach, cóż dopiero najwyższy z hierarchów, powinien zdawać sobie sprawę, że taki papieski bon-mot pójdzie w świat w spokracznionej formie „Kościół popiera ruchy homoseksualistów” – te właśnie, które najaktywniej i najbrutalniej niszczą dziś europejski katolicyzm" - podkreśla.
Pierwsi chrześcijanie. "Granica ich tolerancji kończyła się tam, gdzie żądano od nich zrelatywizowania tej prawdy"
Publicysta porównuje współczesną Europę do upadającego Rzymu, z tą różnicą, że teraz barbarzyństwo zagraża nam także od wewnątrz. Nasza sytuacja przypomina mu tę w jakiej byli pierwsi chrześcijanie. Wówczas nie zabraniano im wierzyć w Chrystusa, ale nie mogli twierdzić, że jest to jedyna prawdziwa wiara.
"Chrześcijanie tego odmawiali. Wierzyli, że prawda Chrystusa jest prawdą jedyną, i że prawda ta prędzej czy później oświeci cały świat. Granica ich tolerancji kończyła się tam, gdzie żądano od nich zrelatywizowania tej prawdy. Za to ich rzucano na pożarcie lwom, palono żywcem i ćwiartowano" - przypominał.
Quo vadis, Ojcze Święty? I nas dokąd prowadzisz?
Ziemkiewicz wyraża opinię, że dziś katolicy zachowują się jakby wstydzili się swojego katolicyzmu. "Skąd mają wierni czerpać wzorce i siłę do postawy innej, do dawania codziennego świadectwa swej wiary, gdy taki właśnie przykład ciągłego cofania się, uległości, poddawania prawd wiary wymogom chwili bieżącej daje im Kościół hierarchiczny i sam Papież? Jak ma się w tej sytuacji zachować katolik? Wolno mu wreszcie zapytać: Quo vadis, Ojcze Święty? I nas dokąd prowadzisz?" - pyta.