Gościem redaktor Doroty Kani w programie Koniec systemu był Rafał Ziemkiewicz, publicysta Telewizji Republika. Głównym tematem była aktywność i afery Romana Giertycha.
– Roman Giertych pokazał, że nie jest wskrzesicielem narodowej demokracji. Nigdy nie wygrał żadnych wyborów. Nie zaakceptowali go wyborcy. Sukces Ligi Polskich Rodzin, gdzie Giertych nie pełnił żadnych funkcji, był sukcesem Radia Maryja i ojca Rydzyka – powiedział.
– Kiedyś Giertych był postrzegany jako przedstawiciel Rydzyka. Giertych dał LPR to, że pomógł im prawnie. Dzięki niemu zaczęła być uznawana LPR. Do ostatnich dni akcji przewodniczącym był kto inny. Giertych nie pełnił żadnej funkcji, a był postrzegany jako jej lider. Występował często w TV, ponieważ miał znajomości. Rządził Młodzieżą Wszechpolską i dzięki temu rządził w LPR.
– Formalnie startował do Senatu bezpartyjne, a popierała go PO. Roman Giertych swego czasu proponował LiS, czyli Ligę Polskich Rodzin oraz Samoobrony. Rząd miał być na zasadzie rząd przeciwko PiS. Giertych przez te piec minut sławy paraliżował prace sejmu na cały dzień przez kruczki prawne – powiedział Ziemkiewicz.
– Giertych chciał się związać z PO. Nie wątpię, że ciągnie go do polityki. Jednak nie wziął pod uwagę tego, że odcięto go od tej możliwości. Okazało się, że jego wartość jest dobra tylko dla pomocy prawnej. Nie przewidział tego, że brzydzi się PO. Kiedyś Platforma zrobiła z Giertycha faszystę – skomentował.
– Cała polityka to byłą grą ze strony Giertycha. Niby prowadził jakieś działania, a po chwili nic nie robił, bo jego programem była tylko jego osoba. Gdyby ograniczył się do działań w tle, byłby teraz jednym, z najlepiej ustawionych osób politycznie w Polsce.
– Roman Giertych pełni funkcje niczym detektyw Rutkowski. Gdziekolwiek coś się dzieje, to pojawia się Giertych. Ciągnie go tam, gdzie można dopiec PiS. Nie może darować niektórych spraw Jarosławowi Kaczyńskiemu. Giertych lubi wymyślać niektóre afery. Afera dwóch wież miał zniszczyć Kaczyńskiego, a nagle okazało się, że Kaczyński wyszedł świetnie z nich. Podpuszczono powinowactwo Kaczyńskiego, które miało służyć temu, że Jarosław Kaczyński zapłaci mu za wykonaną pracę. Jednak tak nie było – zakończył.