Szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski, w niezręczny sposób próbował wyjaśnić, dlaczego Polska nie uczestniczyła w ostatnim spotkaniu przywódców w Berlinie. Przyznał, że lepiej by było, gdyby nasz kraj został zaproszony, ale jednocześnie starał się umniejszyć znaczenie tego wydarzenia, argumentując, że nie we wszystkich formatach Polska bierze udział.
Spotkanie w Berlinie bez Polski
Kilka dni temu w Berlinie spotkali się prezydent USA Joe Biden, prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer. Omawiali zakończenie wojny w Ukrainie oraz sytuację na Bliskim Wschodzie. Brak zaproszenia dla Polski wzbudził wątpliwości dotyczące roli naszego kraju w międzynarodowej dyplomacji, a niektórzy komentatorzy zasugerowali, że Polska może być pomijana w kluczowych rozmowach o Ukrainie.
Sikorski bronił sytuacji, podkreślając, że spotkanie w Berlinie miało charakter „zorganizowany na chybcika” i nie zapadły tam żadne istotne decyzje dotyczące Ukrainy. Wskazał również na większe znaczenie niedawnej Rady Europejskiej, podczas której Unia Europejska przyjęła polską strategię migracyjną jako swoją.
Chociaż Sikorski przyznał, że „lepiej by było, gdyby Polska była zaproszona”, zauważył, że kanclerz Scholz został już skrytykowany za tę decyzję przez niemiecką opozycję. W jego ocenie, decyzje podejmowane z udziałem Polski zazwyczaj są bardziej przemyślane.
Źródło: TVN24
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.